Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/50

Ta strona została przepisana.

dziej niezależny od swego pracodawcy. Co więcej: póki drobny kapitalik lub nowy pomysł wystarczały, by człowieka postawić na nogi, nieraz robotnik stawał się pracodawcą i przedział pomiędzy temi dwiema klasami nie bywał tak wyraźny i nieprzebyty. Związki robotnicze były naówczas zbyteczne, a o bezrobociach i mowy nie było. Lecz gdy nastąpiła era wielkich nagromadzeń kapitałów, wszystko się zmieniło. Pojedynczy robotnik, którego stosunkowo wysoce cenił drobny pracodawca, stał się bezsilnym i stracił swe znaczenie w oczach wielkich kompanij, a jednocześnie możność wzniesienia się do roli pracodawcy, znikła mu z oczu na zawsze. Potrzeba samoobrony pchnęła go na drogę stowarzyszania się ze swymi towarzyszami niedoli... Sprawozdania z owego czasu świadczą, że oburzenie przeciw koncentrującemu się kapitałowi rosło z dniem każdym. Wierzono, że kapitalizm groził społeczeństwu niewolą gorsza niż wszystkie znane dotychczas. Utrzymywano, że wielkie kompanije przygotowują dla robotników jarzmo bardziej poniżające, niż wszelkie jarzma, które dotąd przygniatały ludzi; a mianowicie niewole wobec bezdusznej maszyny, nieznającej litości. Spoglądając w przeszłość, nie dziwimy się tej ich rozpaczy, gdyż, w istocie, trudno sobie wystawić straszniejszy los, jak ten, któryby spotkał niższą klasę, gdyby pozwolono się rozwielmożnić tak dalece wielkim kompanijom i gdyby nastąpiła w swej pełni era tego absolutnego panowania wielkiego kapitału... Tymczasem, nie zwracając wcale uwagi na oburzenie i skargi, które wywoływał, kapitał coraz bardziej się monopolizował, coraz więcej rozszerzał swą sferę działania. W Stanach Zjednoczonych, gdzie koncentracyja kapitałów zjawiła się później, niż w Europie, w końcu XIX-go wieku, żadne przedsiębiorstwo przemysłowe nie mogło