Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/67

Ta strona została przepisana.

otworzyłem oczy, by spojrzeć na zegar, znajdujący się u nóg mego łóżka. Wzrok mój nie dostrzegł zegara, a co więcej, spostrzegłem, że nie jestem w swym pokoju.
Żywo się podniósłszy, powiodłem okiem wkoło tego dziwnego pokoju, w którym się znajdowałem.
Upłynęło zapewne kilka minut, zanim odzyskałem świadomość. Nie mogłem jakoś odzyskać swej samodzielności. Podanie opowiada o duszach bez ciała, które potrzebują tylko dotknąć się rzeczywistości, by w człowieka się zamienić. Dziwna rzecz, jak ten stan nieświadomości jest przykry, ale to fakt, że nieznośnie cierpiałem czując się w jakiejś bezgranicznej otchłani, nie mogąc połapać myśli, nie znajdując punktu oporu dla wspomnień. Nie chciałbym więcej doświadczyć podobnych wrażeń.
Nie wiem, jak długo trwał ten stan mój — zdało mi się, że trwał wieczność cała. Raptem, z szybkością błyskawicy, wspomnienie tego, co zaszło, olśniło mnie. Pamiętałem znowu kim jestem i jak tu się znalazłem; pamiętałem, że te sceny z życia, niby wczorajszego, były w rzeczywistości scenami odległych lat i tyczyły się pokolenia już dawno w popiół obróconego. Wyskoczyłem z łóżka, stanąłem wśród pokoju i chwyciłem za skronie, cisnąc je z całej siły z obawy, by mi głowa nie pękła. Następnie upadłem na łóżko i chowając głowę w poduszki, leżałem nieruchomie. Reakcyja nieunikniona po naprężeniu nerwów, po gorączce wywołanej tak dziwnemi wrażeniami, nastąpiła teraz raptownie. Czułem, że w głowie mi się miesza, że przytomność umysłu opuszcza mnie i że pomieszanie zmysłów do drzwi puka. Straszny kryzys wstrząsał całem mojem ciałem; zacisnąłem zęby, a płuca robiły gwałtownie, chwytając powietrze, podczas gdy paznokcie wpiłem