Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/87

Ta strona została przepisana.

— Ale powiedz pan, wszak bywały w mieście tysiące, a przynajmniej setki sklepów tego samego rodzaju, w jakiż więc sposób najbardziej nawet próżniacze istoty mogły obejść je wszystkie?..
— Naturalnie, wszystkich sklepów nie odwiedzały... — odrzekłem. — Te, które robiły dużo zakupów, dowiadywały się zawczasu, gdzie mogą znaleść to, czego im potrzeba. Takie panie studyjowały specyjalności rozmaitych sklepów i robiły sprawunki korzystnie, kupując zawsze najwięcej, najlepiej i najtaniej. Znajomość taka wymagała jednak wielkiego doświadczenia. Ci, co byli bardzo zajęci lub kupowali zbyt mało, by kupić dobrze, nabywali na chybił trafił i w dodatku najczęściej trafiali na towar najgorszy i najdroższy. Przypadkiem tylko zdarzało się, iż osoba, nie mająca wprawy w kupowaniu, otrzymywała w towarze wartość swoich pieniędzy.
— Ale dlaczegóż godziliście się z tak rażąco niedogodnym porządkiem, skoroście tak jasno pojmowali jego wady?
— Podobnie też działo się ze wszystkiemi naszemi urządzeniami społecznemi... — odrzekłem. — Wy może nie widzicie wad ich wyraźniej od nas, ale myśmy nie znali na nie lekarstwa...
— Oto właśnie dochodzimy do składu naszej dzielnicy... — rzekła Edyta, gdyśmy się zbliżyli do wejścia jednego z owych wspaniałych gmachów publicznych, jakie zauważyłem był podczas rannej mojej przechadzki.
Pozór jego zewnętrzny przedstawicielowi wieku XIX nie przypominał bynajmniej składu handlowego. Nie było wystawy towarów w wielkich oknach, ani też żadnego znaku, albo przynęty. Na przodzie gmachu nie dostrzegłem żadnego napisu albo godła, które wskazywałoby charakter przedsiębiorstwa. Zamiast tego wszy-