zabrudzone, ale zresztą nieuszkodzone i całe, zapisane po obu stronach w dwie kolumny textem polskim i to takiém samém pismem i zupełnie takim samym sposobem, jak był pisany kodex Szaroszpatacki. Byłto urywek przekładu księgi Paralipomenon, któregoto urywku, jak się obecnie dowodnie okazuje, właśnie brakło w kodexie, i który tak szczelnie należy do téj całości, że podczas gdy ostatni wyraz karty pozostawionéj w kodexie kończy się na zgłoskach Jona..., to pierwsza z kart p. Maciejowskiego poczyna się właśnie od zgłoski tas i uzupełnia w taki sposób wyraz Jonatas, nazwę syna Saulowego![1] Sztuka ta pergaminu użyta była do obłożenia jakiegoś ozdobnie oprawionego manuskryptu mniejszego nieco formatu, aniżeli karty biblii. Miały się w tym rękopisie zawierać różne listy XX. Radziwiłłów, w końcu XVII i na początku XVIII wieku pisane. Manuskrypt ten wraz z pergaminową osłoną swoją, miał pochodzić z Królewca. Ale z jakiéj biblioteki, z czyich rąk dostał się w posiadanie łomżyńskiego szperacza? co się stało z rzeczonym zbiorem listów? i którzyto byli Radziwiłłowie, których się listy w nim mieścić miały? tego się już p. Maciejowski (jak mi na zapytanie moje raczył listownie oświadczyć) nie mógł dopytać. Co mu było wiadomém, to wszystko podał do wiadomości publicznéj w artykule zamieszczonym w roczniku Pamiętnika na r. 1848. Udzielił tam takie małéj próby textu rzeczonych kart wraz z podobizną[2].
Oprócz tych wszystkich aż dotąd wymienionych pisarzy, pisali jeszcze o kodexie Szaroszp. Wiszniewski w r. 1840 (w I tomie swojéj Literatury) i Bezimienny (w Pamiętnika rel. mor. tomiku na rok 1849).
Wiszniewski rzeczy nie tylko nie rozjaśnił, ale ją jeszcze zagmatwał. Autora zapisków znajdujących się na kompaturach kodexu uważa za Słowaka i rzeczywiście tak przytoczył owe zapiski z Pamiętnika o dawnéj Polsce, że to nie na polszczyznę ale na słowacki jakiś dyalekt wygląda. Daje i próbę textu biblii z podobizny Mailatha czyli Niemcewiczowskiéj, ale z niezliczoném mnóstwem błędów i samowolnych przekręceń wyrazów. Orzeka, że gdzieś w kodexie ma się znajdować położone imię Jadwigi, chociaż tego ani Mailath ani nawet Teleki nie powiedzieli. (Teleki się tylko domyślał, z własnéj głowy, że to tłómaczyła córka Ludwika I). Między przysądzeniem téj biblii Jadwidze a Zofii, chwieje się. Zrazu przypuszcza, że to odpis ukończony w r. 1455 dla Zofii, z Jadwidzinego exemplarza. A na dalszéj znowu stronie wypowiada wręcz przeciwne mniemanie, twierdząc, że kodex szaroszpatacki „niewątpliwie do XIV wieku należy“. Popiera je uwagą, że już sama ta okoliczność, iż biblia nie jest całkowitą w tym manuskrypcie, świadczy za jego wielką starożytnością. O odkryciu Hanki, że to jest przekład z czeskiego leskoweckiego kodexu, milczy. Nie zwraca też wcale uwagi na owe tak ważne wzmianki Turnowskiego i Węgierskiego o znanéj im biblii z r. 1455. Nie chodziło bowiem Wiszniewskiemu o to, ażeby orzéc, jaki stósunek być może między biblią niegdyś Krotoskich a tą szaroszpatacką, ale jedynie o kwestyą, czy szaroszpatacki kodex nie jest biblią Jadwigi? Wreszcie nie spostrzega się wcale, jaką niedorzeczność popełnia, kiedy bez rozwagi za Niemcewiczem powtarza, iż pomnik ten niezawodnie za Jana Kazimierza zabrany został do Węgier przez Rakocego i następnie około r. 1650 darowany tamtejszemu kollegium: podczas gdy wiadomo przecie, że najazd Rakocego na Polskę układał się i przyszedł do skutku dopiéro w r. 1656/7.
Jeszcze bardziéj stanowczo, niż Wiszniewski, oświadczył się W. A. Maciejowski (w wspomnianym już roczniku Pamiętnika na rok 1848) za przypuszczeniem, że kodex szaroszpatacki jest