nieć Genezy, urywa pracę pośród téj księgi, i ostatnie jéj rozdziały są już pisane przez drugiego pisarza. Ten, dokończywszy Genezy, pisze Exodus: i być wprawdzie może, że go doprowadza aż do samego końca (ostatnie rozdziały Exodu są wydarte); lecz ten koniec Exodu przypadał na pośrodek zeszytu, a dalsze karty tegoż zeszytu pisze już inny. Sąto właśnie owe 3 karty, które przypadają już na trzeciego pisarza; więc się zluzowali w obrębie jednego i tego samego zeszytu. Pisać równocześnie zatém nie mogli. Czy ten trzeci pisarz pisał i daléj? i jak daleko? to nie wiadomo. Lecz w każdym razie, czy pisał dalej, czy nie: już w téj saméj części biblii (Leviticus), którą on zaczął, i znowu pośród zeszytu, poczyna się pismo czwartego pisarza (od karty 48). I tu przeto równoczesnéj pracy nad tym kodexem nie było. Stosunku wreszcie między czwartym a piątym pisarzem oznaczyć mi niepodobna, gdyż zbyt wielka luka przedziela tych dwóch od siebie.
Bądź co bądź, to jedno niezawodnie wynika z tego, że praca nad przepisywaniem téj biblii szła w kolejnych odstępach. Że zaś niektóre przynajmniéj z tych odstępów mogły być bardzo oddalone od siebie: to się okaże, kiedy przejdziemy do uwag nad wewnętrzną i językową kwestyą naszego pomnika. Tak np. niezawodną jest rzeczą, że praca czwartego przepisywacza była o wiele późniejszéj daty, niż jego 3 poprzedników; a piąty pisarz wcale znowu nie wygląda na rówieśnika z czwartym swoim kolegą.
Lecz nie dość na tém, że biblia nasza powstawała w tak długim przeciągu czasu: jeżeli rzeczy weźmiemy ściśle, to zupełnego ukończenia całéj techniki pisarskiéj nie doczekał się ten exemplarz Pisma św. nigdy. Do téj pory braknie w nim inicyałów na początku tych wszystkich części dzieła, których karty początkowe uchowały się przed barbarzyńską ręką. Mianowicie braknie litery początkowéj na początku Deuteronomium, Jozuego, Rut, czwartéj księgi Królewskiéj, Nehemiasza i Tobiasza. Inne księgi prawdopodobnie także inicyałów swoich nie doczekały się, choć przekonać się o tém naocznie nie możemy, z powodu że w tych wszystkich miejscach manuskrypt został zdefektowany[1].
Jedyny wyjątek od tego, co tu właśnie mówimy, stanowi sam tylko początek Genezy, to jest właśnie piérwsza karta kodexu, obwiedziona cała malaturami, z trzema herbami na dole, na któréj mamy już wykonaną w całéj wielkości także początkową literę. (Obacz podobiznę). Ale i to malowidło nie jest wcale rzeczywistém uzupełnieniem ówczesnych robót, gdyż to rzecz znacznie późniejszych czasów, na początku XVI dopiero wieku dodana. Przekonywają o tém ów Orzeł polski po lewej stronie, a litewska Pogoń po prawéj, które bynajmniéj nie są zwyczajnemi miniaturami od ręki, jak to dotąd powszechnie rozumiano. Są to już tylko drzeworyty, wykrojone z jednéj z książek drukowanych w Hallerowskiéj drukarni, nalepione tu na pergamin, a potém dopiero pociągnięte farbami.
Jest rzeczą w bibliografii wiadomą, że drukarnia Hallera używała takich właśnie drzeworytów do niektórych swoich druków dopiero w roku 1508 i następnych aż do 1512. Rychlejszéj przeto daty, jak czas tymi dwoma laty objęty, nie mogą być ani te herby, ani też cała malatura téj karty, ich przylepieniu współczesna[2].
- ↑ Wiadome będzie czytelnikowi, że dorabianie inicyałów wykonywanych z wytworną ornamentyką należało w owych wiekach do sztuki raczéj malarskiéj. Pisarze w manuskryptach pozostawiali próżne okienka, a późniéj dopiero zapełniano te okienka malowaną literą.
- ↑ P. Piekosińskiemu udało się odlepić Pogoń bez uszkodzenia od pergaminu, i okazało się: po piérwsze, że pod tę, pogonią był pergamin zupełnie czysty, a zatém przed przylepieniem tego drzeworytu nie było ani pod nim ani też naokoło niego żadnych jeszcze ozdób malowanych, które obecnie na téj karcie widzimy; powtóre okazało się, że na odwrotnćj stronie kartki z ową Pogonią były drukowane następujące wyrazy:
ertur obuia. Erumpat dissimulatio
quod que opus sunt edocet. Aqv