Strona:PL Biblia Krolowej Zofii.djvu/250

Ta strona została przepisana.

dze nye bó̗dze ubiwacz mó̗ki, a w oleynyku oleya syó̗ nye umnyeyszi, asz do tego dnya, w ktori pan seszle deszcz na zemyó̗. Tedi ona szedszi, ucziny podle słowa Helyaszowa. y iadl on a ona a dom gey, a od tego dnya wyó̗cey w só̗dze mó̗ki nye ubiwalo, any w oleynyku oleya nye umnyeyszalo, podle slowa boszego, gesz mowyl przes Helyasza. Tedi syó̗ potem stalo, ysze syó̗ roznyemogl sin macyerze czelyadney, a bila na nyem przesylna nyemocz, tak isze nye mogl dichacz. Tedi rzecze Helyaszowy: Cso mnye a tobye mó̗szu boszi? wszedlesz ku mnye, abi wspomyenyoni bili zloscy me, abi zabyl sina mego? Helyas rzecze: Day my sina twego. A wszó̗w sina gey z gey lona, y nyosl gy do pokoia, tu gdzesz on bidlyl, y poloszil gy na swem loszu, y wolal ku panu, rzekó̗c: Panye bosze moy, takosz tó̗ wdowó̗, u nyeysze iakosz takosz sziwyó̗ syó̗, ti gesz zamó̗cyl, yszesz zabyl sina gey? A roszirzyw* syó̗, y poloszil syó̗ na dzecyó̗czu trsykrocz, a wolal ku panu, rzekó̗cz: Panye bosze moy, proszó̗, abi syó̗ nawrocyla dusza tego dzecyó̗cya w gego wnó̗trza. Y usliszal pan glos Helyaszow, y nawrocyla syó̗ dusza dzecyó̗cya weyn, y oszilo. Tedi Helias wszó̗w dzecyó̗, y poloszil gy w nysszem pokoiu domu, y dal macyerzi gego, rzekó̗c: Otocz sin twoy sziw gest. Y rzecze nyewyasta ku Helyaszowy: Iusz na tem gesm poznała, ysze gesz ti mó̗sz boszi, a słowo bosze prawe gest w uscyech twich.

XVIII.

Tedi po nyemalo dnyoch slowo bosze sstalo syó̗ ku Helyaszowy, w trzecyem lecye, rzekó̗cz: Gydzi, a ukasz syó̗ Achabowy, acz seszlyó̗ descz na zemyó̗. Y szedl Helyasz, abi syó̗ ukazal Achabowy, a bil glod wyelyki w Samary. Zatim Achab wezwal Abdiasza k sobye, starostó̗ domu swego, a Abdias bal syó̗ boga barzo. Bo gdi gubyla Gezabel proroki bosze, tedi on wszó̗w ssto prorokow, y schowal gych po pyó̗cy dzesyó̗t w iaskinyach, a karmyl ge chlebem a wodó̗. Y rzecze Achab ku Abdiaszowy: Gydzi do zemye ku rozmaytim studnyam wodnim, a na wszitki padoli, zaly snadz bó̗dzem moc nalescz korzen[1], a odchowacz konye a muli, abi owszem nye zmarly dobitkowye. Y rozdzelylasta sobye wloscy, abi ge schodzily. Achab szedl na genó̗ drogó̗, a Abdias drugó̗ drogó̗ osobno. A gdisz bil Abdias na drodze: potka gy Helyas. A gdisz gy pozna, padl na swó̗ twarz, rzekó̗c: Tylysz, panye moy, Helyasz? On otpowye: Iacyem. Y rzekl: Szedw powvedz panu twemu: Helyas prziszedl. K temu on rzekl: Csom zgrzeszil, ysze myó̗ podasz, slugó̗ swego, w ró̗ce Achabowye, abi myó̗ zabyl? Zyw gest pan bog twoy, y sze nye lyuda any krolewstwa, dokó̗dbi myó̗ bil nye poslal pan moy, szukaió̗cz cyebye. A wszitci lyudze otpowyedzely: Nye go tu. Zaprzisyó̗gl wszelka krolewstwa a lyudzi, przeto

  1. „herbam“ (Wulg.).