Bądź jak bądź, z rzeczonym rokiem 1562 poczynają się czasy, gdzie zabytku tego przez jakie lat 70 nie utracamy z oczu. Wiemy, że już w r. 1562, i jeszcze w 1604, i także jeszcze w 1617[1], był on w posiadaniu Krotoskich; że był szanowany i starannie przechowywany w ich familijnéj książnicy; że ilość kart w owym czasie była jeszcze zupełna w oprawnym woluminie; nakoniec że w r. 1645 już on się znowu znajdował w nieznanych rękach.
Bliższe szczegóły o rodzinie Krotoskich wykażą, że wyszła biblia nasza z ich domu około r. 1630.
Krotoscy z Krotoszyna herbu Leszczyc należeli w XVI wieku do najmożniejszych i senatorskich rodzin wielkopolskich. Choć się ciągle pisali z Krotoszyna, nie posiadali go jednak. Wyszli z posiadania tego rodowego gniazda swojego jeszcze w początku owego wieku. Miasto to należało odtąd do Rozdrażewskich. Krotoscy zaś posiadali Barcin nad Notecią i Łobżenicę, miejscowości w dzisiejszém W. Księstwie Poznańskiém, w szubińskim położone powiecie i w wyrzyskim.
Tym członkiem rodu, który go piérwszy podniósł do senatorskich w rzeczypospolitéj zaszczytów, był właśnie Jan Krotoski, w r. 1562 właściciel biblii. Piastował on między rokiem 1550 a 1562 urząd kasztelana inowłocławskiego, następnie postąpił na województwo, także inowłocławskie, i dał się poznać w r. 1570 z dyplomatycznych też zdolności, a to w układach z Iwanem W. kniaziem moskiewskim, do którego go jako posła swojego Zygmunt August wyprawił. Był on przez żony, które mu rychło jedna po drugiéj zmierały, spokrewniony z najznakomitszymi domami wielkopolskimi. Z piérwszéj żony, niewiadomego mi nazwiska, spłodził córkę, wydaną późniéj za Hlebowica, podskarbiego W. L. Drugą jego żoną była Latalska; miał z nią syna Jana, który jako kasztelan inowłocławski zszedł z świata r. 1583. Trzecia żona była córką Jakóba Ostroroga, generała wielkopolskiego. Miał z nią dwóch synów, Jakóba i Jędrzeja. Z nimito jeździł na uniwersytety zagraniczne i w podróże naukowe ów Jan Łasicki, przyjaciel domu Krotoskich, którego nazwisko widzimy zapisane na wewnętrznéj stronie okładki biblii. Cała ta familia należała do sekty braci cze-
- ↑ Obacz wyżéj, co powiedziałem na str. IX o wzmiance Marcina Graeta, datującej z r. 1617.
spojonéj. Na prośby jego odlepili księża tę kartę pergaminu i okazało się, że ona należy do samego psałterza i stanowi piérwszą kartę kodexu, który dotąd uchodził za zdefektowany o dwie karty brakujące mu z przodu i kilka z końca. (W taki sposób odzyskujemy tedy jednę, to jest piérwszą z kart brakujących z przodu). Pomiędzy zapiskami, które się mieszczą na odklejonéj karcie, jest jedna niemałej wagi. Opiewa: „Bartholomaeus Siess me possidet anno 1557. Emptus ab Italico negociatore septem solid. Psalterium istud 16 psalmis excedit reliqua exemplaria“. A więc jeszcze w r. 1557 był właścicielem psałterza jakiś Siess! Klasztor św. Floryana nie mógł dostać zatém téj księgi od królowéj Katarzyny, która z Polski wyjechała dopiero r. 1566; lecz otrzymał ją albo od owego Siessa, albo od kogoś trzeciego, który ją późniéj, t. j. po Siessie posiadał. Do Siessa zaś dostała się ta pamiątka polska za pośrednictwem jakiegoś przekupnia Włocha! Skądże ten Włoch do niéj przyszedł? Odpowiedź zdaje mi się być łatwa. Wszakżeż to właśnie rokiem piérwéj, t. j. w r. 1556, ujechała Bona z Polski, ogołociwszy królewski zamek warszawski ze wszystkich sprzętów i kosztowności tak dalece, że nawet obicia zedrzéć kazała, a to wszystko potajemnie i podstępnie: oddając bowiem klucze senatorom przytomnym, śmiała utrzymywać, że wszystko w nim zostawiła nietknięte. Pozabierała tedy i te wszystkie rodzinne pamiątki, które były w jéj posiadaniu czasowém jako królowéj, z przeznaczeniem ażeby przeszły po niéj w spadku na dalsze małżonki panujących. Należały widać do tych pamiątek i starożytne piśmienne zabytki, przechowywane w domu Jagiellońskim jako szacowne klejnoty, jak Psałterz ów niegdyś Jadwigi, a pewnie i nasza Biblia! Dalsze dzieje Psałterza mamy teraz po trosze wyjaśnione. Były one dość krótkie, gdyż nie miała dobra Bona (a może też jaki jéj wierny dworzanin) nic spieszniejszego do roboty, jak sprzedać go za co za to rodakowi jakiemuś, który kupczył takimi szpargałami. Stało się to pewnie jeszcze r. 1556, skoro handlarz ów już go w r. 1557 za 7 soldów odkazuje Siessowi. Podobnie pewnie postąpiono sobie i z Biblią, tylko że tę odkupuje — Bóg wie, przez jakie pośrednictwo — krakowski drukarz Szarffenberger. A zatém cześć drukarza salwowana zupełnie! Ale Bonie przybywa nowy listek do lauru, jakim ją uwieńczyła pamięć potomna.