Polski, prawdopodobnie w skutek rychłéj śmierci Zygmunta Rakocego, zaszłéj już w r. 1652, i objęcia rządów nad Szarosz Patakiem przez brata jego Jerzego II, którego ambicya sięgała daléj i wyżéj, i który marząc o blasku korony wielkiego państwa, nie tylko sam mniéj zwracał uwagę na podniesienie nauk, ale i Komeniusza uwikłał w intrygę polityczną, z powodu któréj zmuszony został krótko po powrocie swoim do Leszna, już r. 1656, szukać sobie gdzieindziej schronienia i przybranej ojczyzny, jak w kraju naszym.
Na tle opowiedzianych co tylko zdarzeń nastręcza się więc bez naciągania hipoteza, że właśnie nie kto inny, jak Komeniusz przywiózł (1650) biblią naszę z Leszna do Węgier i zostawił ją czyto Rakocym, czy bezpośrednio szkole, przy któréj był profesorem, może na własność, a może też tylko jako tymczasowy depozyt, jeżeli zamierzał powrócić jeszcze w to miejsce. Że stanowisko jego w Lesznie było po temu, że mógł z tamtejszéj biblioteki szkolnéj wypożyczać, co mu się podobało, to dowodu nie potrzebuje. A że przez to pośrednictwo leszczyńskiéj biblioteki był w zetknięciu z rzeczami niewątpliwie pochodzącemi z księgozbioru niegdyś Krotoskich, to widno z tego, że był Komeniusz w posiadaniu i innego jeszcze manuskryptu takiego, który niezawodnie czasu swego należał do zbiorów biblioteki barcińskiéj. Mówię o dziele dziś zaginioném łacióskiém, o utworze zmarłego na początku XVII wieku domownika Krotoskich Łasickiego „Historya Braci Czeskich“, którego tylko ostatnia, tj. ósma księga w r. 1649 została bez oznaczenia miejsca wydana z druku właśnie staraniem Komeniusza, wraz z streszczeniem wszystkich ksiąg siedmiu poprzedzających, przez niego ułożoném[1]. —
Wyczerpnę wszystko o losach téj biblii naszéj, jeżeli dodam jeszcze słów kilka o zapiskach, które się mieszczą na tylnéj jéj kompaturze z strony wewnętrznéj. Zapisywały tam w różnych latach różne osoby, ile za ich czasów ten manuskrypt kart jeszcze liczył Najpiérwsza taka zapiska brzmi: Folia habet 194; daty przy niéj nie położono żadnéj. Następują potém zaraz tuż obok kładzione inne zapiski — z datami:Nunc 185, 15 Maÿ 1751. — Tantundem 1* Aprilis 1760. Tantundem 15 Febr. 1769. — i tak daléj przez cały czas przeszłego i obecnego wieku, sięgając aż do r. 1821, w którym zapisano ostatnie obliczenie.
Wynika z tego, że w porównaniu z ilością kart dzisiejszą stan rzeczy od roku 1751 nie zmienił się już wcale, i że od tego czasu począwszy, a więc w Węgrzech, przywięzywano już jakąś
- ↑ Tu jest miejsce dać wyjaśnienie, na jakiéj podstawie mógł oprzéć hr. Mailath domysł swój o darowiźnie téj biblii przez Zygmunta Rakocego, zmarłego w r. 1652. W manuskrypcie dotęd niedrukowanym p. t. Historia Scholae reformatae Saros-Patakinae opera et studio Georgii Kiraly de Szathmar, pisanym około r. 1770, który jest do dziś dnia własnością tamtejszéj biblioteki, podana jest następująca wiadomość o Jerzym I i Zygmuncie Rakocych: „Ornaverat idem Georgius Rakoczi scholam hanc typographia etiam insigni; Sigismundus vero filius ejusdem, vir literarum et pietatis studiosissimus, favore tenerrimo scholam prosecutus, libros edam suos, quos et multos et pretiosissimos habebat, jam in vita scholae usui concessit et donavit, inter quos erant Biblia Polyglotta Regia Parisiensis.... quae multis sumptibus Amsterodamo advehi iussit“... Inny znów pisarz, Jan Szombathi, autor dzieła Monumenta Protestantium Hungariae ecclesiastica, wydanego w r. 1660 w Szarosz Pataku, powtarza w tomie I swemi słowami tę wiadomość z manuskryptu Kiralego wyjętą, i dodaje w nocie do w zmianki o téj biblii wielojęzycznej przypisek: „quorum hodie nonnisi tomus unus in bibliotheca collegii superest“. Widać z tego, że biblia, którą otrzymała w darze od Zygmunta Rakocego biblioteka szaroszpatacka w r. 1651 lub 1652, była więc w kilku językach, a zatém inna, jak nasza; że musiała obejmować kilka tomów, skoro Szombathi podnosi, iż tylko z niéj jeszcze po dziś dzień jeden tom się przechowuje; że wreszcie mimo to wszystko jednak czyto Mailath sam, czy ci profesorowie, którzy około r. 1821 dostarczyli mu jakichś notat o naszym kodexie, pomieszali gnać jedno z drugiém i rozumieli, że Kiraly mówi o tym właśnie zabytku, jakoby po-; chodził z ręki Zygmunta Rakocego.