mowy (np. z adamowa boku, zamiast adamowego), o czém się przekonać można na każdéj karcie.
Dział piąty i ostatni (od str. 171 do końca). Przepisującym był tu widocznie człowiek
który to co pisał, rozumiał i starał się wywiązać z zadania swego jak najstaranniéj. Ale już i tłómacz także zajmował wykształceniem i darem autorskim miejsce nierównie wyższe od swoich poprzedników. Przypuszczać godzi się, że było to wszystko skutkiem także i czasu, znacznie poźniejszego niżeli lata, w których pracowano nad poprzednimi działami. Czasy przeszłe zazwyczaj wyrażone są tu już bez posiłkowych jeśm, jeśmy itd. Samogłosek podwójnych mało. Konsekwencyi we wszystkiém dosyć. Stylizacya w ogóle gładsza; szpeci ją tylko jedna właściwość tego tłómacza, to jest że zaczyna bardzo często zdanie następne od spójnika i, bez względu na to, czy to potrzebne, czy niepotrzebne, i bez różnicy, czy się zdanie poprzednie zaczynało od gdyż lub innych téjże kategoryi spójników, czy od imiesłowów zakończonych na ąc i szy, w którychto wszystkich razach to jego i, w sam środek okresu wsunięte, psuje całą jego budowę. (Np. „A powstaw Ezdrasz kapłan, i (!) rzekł do ludu” itp.) - Z ortograficznych odrębności podniosę tylko jednę, temu tylko pisarzowi właściwą, a dość ważną. Podczas gdy w wszystkich działach poprzednich jeden się tylko okazuje sposób pisania ypsilonu, t. j. y, które w całéj téj biblii, a można powiedzieć, że i w całém naszém ówczesném piśmiennictwie znaczyło nasze dzisiejsze i; małe zaś czyli łacińskie i miało wtedy walor naszego dzisiejszego y: pisarz piąty zna dwa kształy ypsilonu, y tudzież y, a swoją znowu drogą ma on także i krótkie i. Różnica i używanie w praktyce tych liter było w owych czasach następujące: Kiedy chciano wyrazić nasze brzmienie y, np. ćmy, były, tedy: to pisano czmi, bili, tedi; gdyż właśnie to łacińskie i uważano za grube brzmienie. Przeciwnie do znaku y przywięzywano 3 inne znaczena, odrębnie polskie: było ono im j, miękkiém i, oraz znakiem miękczenia; pisali tedy ymyenya (imienia), byly (bili), byli (biły), koyn (koń), nayn (nań), day, yasni (jasny); chcąc zaś napisać spójnik i (et), kładli konsekwentnie także y [1].
Ta praktyka jest u trzech piérwszych pisarzy biblii przeprowadzona stale i z dziwną jak na nich konsekwencyą! I czwarty także pisarz tegoż systemu się trzyma, choć się nierównie częściéj w tym punkcie myli niżeli tamci, (bo jużto bez pomyłek nie znajdziemy ani jednéj pisowniowéj zasady w naszych rękopiśmiennych zabytkach). Piąty pisarz także wyznawał tę teoryą i używał łacińskiego i jako grubego brzmienia (jako dzisiejszego y), chyba przez pomyłkę niekiedy zamiast joty je także kładąc. Kiedy zaś chciał położyć miękkie i, to dawał y albo y. Te dwa ostatnie znaki miały w jego oczach pewną różnicę, ale miał on téj różnicy tylko niedokładne i w gruncie mylne poczucie. Dawał w znaczeniu miękkiéj samogłoski i, joty, i znaku miękczenia, zawsze znak y; drugiego zaś znaku używał tylko wyłącznie w takich słowach, jak nogy, slugy, kony (koni), kosy (kosi), trzecy (trzeci), najczęściéj jednak kładł go po g, po innych zaś spółgłoskach już rzadziéj.
My w wydaniu naszém naśladowaliśmy tę jego pisownią i w tym szczególe jak najwierniéj - dajemy ten kształt drugi przez kursywowe y, a tamten kształt przez y, któreto dwa typy zupełnie też zgodne są z kształtem tych liter w kodexie.
- ↑ To y w znaczeniu spójnika, doczekawszy rozpowszechnienia druku, przeszło też potém nałogowo i w całą naszę drukowaną literaturę i dotrwało do najpóźniejszych czasów. Jakże więc mylą się wszyscy ci zwolennicy jotowéj teoryi X. Malinowskiego, którym się zdaje, że nasz spójnik i twardziéj i grubiéj się wymawia, niż i w innych wyrazach, i którzy odwołują się do téj dawnéj pisowni. Pisownia ta za nimi wcale nie świadczy. Przeciwnie. Jeżeliby miała być jaka różnica, to raczéj spójnik i brzmiećby musiał miękczéj, niż w innych słowach! Lecz takiéj różnicy nie ma wcale. Wymawianie naszego i jest w wszystkich wyrazach jedno tylko.