Podobną także chwiejność widzeć można w użyciu tych wszystkich krótkich a pomocniczych słówek, które w ogóle do rzędu partykuł zaliczamy. Ilekroć chodziło o to, ażeby spolszczyć łacińskie ut, cum, quod, quis, aut, sive, autem, si itp, tłómacze zawsze wpadają w ambarasy. Widoczne, że nie wiadomo im dokładnie, co który taki polski wyrazik właściwie znaczy. Więc albo zamiast autem dają bo ; albo też łacińskie aut tłómaczą przez bo ; albo znowu zamiast bo, bowiem, albowiem kładą albo ; albo do słówka acz przywięzują najrozmaitsze znaczenia; albo nakoniec zwroty łacńske z ut , oddają bez że , przez same tylko omówienia warunkowe, t. j. przez same bych, bychom, by — co tylko czasem wystarcza, a najczęciéj przeciwnie jest właśnie główną przyczyną onéj niejasności okresów i niegiętkości stylu, uderzającéj każdego w takich miejscach, gdzie zależało na dobitném oddaniu zawilszych syntaktycznych odcieni.
Lecz nie będę się dłużéj zatrzymywał nad właściwościami języka i stylu téj starożytnéj pamiątki średniowiekowego piśmiennictwa polskiego. Jak już powiedziałem, pozostawiam tę pracę innym. Kończę zatém te uwagi moje przedwstępne, wypowiadając jeszcze tylko podziękowanie panu Dr. Władysławowi Wisłockiemu, zastępcy kustosza w Zakładzie nar. im. Ossolińskich, który mi dopomógł w korekcie téj publikacyi, nie szczędząc trudów połączonych z tém tak mozolném zajęciem.
- Pisałem we Lwowie w miesiącu Kwietniu 1870 r.
- Antoni Małecki.