acz gich bó̗dze naleszono trzidzeszczy? Otpowyedzal: Nye uczynyó̗, naleszonily bó̗dó̗ w nyem trzidzeszczy sprawyedlywich. Bo gednego (?) czuyó̗[1], y rzekl, bó̗dó̗ mowycz k memu panu bogu: A czso, acz gich tu bó̗dze naleszono dwadzeszczya? Otpowyedzal: Nye zagubyó̗ prze dwadzeszcza. Y rzecze: Proszó̗ pana boga, bi syó̗ na myó̗ nye rozgnyewal, acz geszcze gedno rzekó̗: Proszó̗ czyebye boze, acz gich bó̗dze nalesyono dzessyó̗cz, czso uczynysz? Rzekl bog: Nye zagladzó̗ prze dzeszyó̗cz. Y otstó̗pyl gest pan bog, gdisz gest przestał s* mowycz ku Abrahamowy. a on szyó̗ nawroczyl na swe myasto.
Przyszli só̗ dwa anyoli wyeczor do Sodomi. A Lot syedzal w myeszczskyey bronye. Genze gdisz bil usrzal, pochiczyl szó̗ a padl na swe oblicze na zemyó̗, y poklonyl szó̗ gym y rzece: Proszó̗, myli panye, stó̗pczye do domu slugi swego, a ostanczye tu, a umigeczye nogi wassze, a z yutra poydzeczye. A ony rzekly: Nykakye, ale na ulyczi ostanyemi. A on gich barzo prossy, abi syó̗ wroczyly k nyemu. A gdisz bili weszly w gego dom, uczynyl gest godi. Uwarzył prasznyce, y gedly só̗. A drzewyey nysze szły spacz, mó̗zowye tego myasta ostó̗pyly ge, i starzy y mlodzy y wszelky lud pospolu. Wezwaly Lotha y rzekly k nyemu: Gdze só̗ czy mó̗zowye, czso przyszly k tobye noczó̗? Wiwyedz ge sam, acz ge poznami. Wiszedl k nym Lot, zatworzyl za sobó̗ drzwy. Nye porokuyczye braczya myla, proszó̗ wasz. Bocz mam dwye dzewce, gezesta geszce mó̗zow nye znale, a ticz wam wywyodó̗, pozó̗daczyely, iako syó̗ wam luby, a nye czynczye nyczs zlego tym mó̗zom, bocz só̗ weszly seszczyó̗ (?) w moy dom[2]. A ony rzekły: Weszlysmi yako podobno[3]. Y lepak rzekly : Wszedlesz yako czudzozemcza, azaly bó̗dzesz só̗dzycz? przeto czebye samego wyó̗cey, nysz ti mó̗ze ubygemi. A gdisz bili blisko ku wilamanyu drzwy, tedi mó̗zowye wpuszczyly Lota, a wzó̗ly gy k sobye, a zawarly drzwy. A czy wszitczi, czsoszto tamo staly, poraszeny szlepotó̗, ot namnyeyszego az do wyó̗czssego, tako aze nye mogly drzwy naleszcz. Y rzekly só̗ ku Lotowy: Maszly tuto ktorego swego? syó̗czya (zięcia) albo syni albo dzewky: wiwyedzi ge s tegoto myasta. Bocz zagladzymi to myasto, przeto ze syó̗gich wolyą* rozmnozyła w zloszczy przeczyw panu bogu, genze gest nas poslal, abismi ge zatraczyly. Tedi wiszedl Lot y rzekl ku swemu zó̗czyu, genzeto myal poyó̗cz gego dzewkó̗, y rzekl gest: Wstanczye, winydzczye s tego myasta, bocz pan bog chce zatraczycz to myasto. Y mnymali, bi klamayó̗ mowyl. A gdisz s yutra bilo, angyol syó̗ ukazal, a rzecze ku Lotowy: Wstan, wezmy swoyó̗ zonó̗ y dwye dzewcze,