przyblyszyl. Tedi Ezau, brat Iacobow, byezal przeczyw bratu swemu w podkanye. Y oblapyl gy, y poczó̗l gy czalowacz s placzem s wyelykym. A wsnyosw swe oczy, y uszrzi zoni a gich syni, y rzekl: Czso czyto tobye a mnye przysluchayó̗? A on otpowyedzal: Dzatky to só̗, gymysto mnye bog obdarzyl, slugó̗ twego. A przyblyszywszy syó̗ dzewky a gich synowye, y poklonyly syó̗ gemu. Potem Lya przystopywszy* s swymy, a gdisz syó̗ takyesz poklonyla, a naposzledzey Rachel a Ioseph takyesz syó̗ poklonyly: rzekl Ezau: A czso to só̗ za plugowye, czso myó̗ só̗ podkaly? Otpowyedzal Iacob: Tobye gesm poslal, abich nalazl twó̗ myloszcz, panye moy. Ezau otpowyedzal: Mamczy ya wyó̗cey, nysz ty braczye moy. myey swe sobye. Iacob rzekl: Nye zamaway sye tak, ale nalaz(l)li gesm myloszcz przed twyma oczyma, weszmy darek moy. Bocz gesm wydzal twarz twó̗ yako boszó̗ó̗. bó̗dzesz my myloszczyw: przymy s poszegnanym. Tedi gemu rzeczye Ezau: Podzmi pospolu, a bó̗dó̗ ss tobó̗ó̗ w towarzysztwye. Iacob rzekl: Wyesz panye moy, yze mam wardó̗gó̗ mlodó̗. a poydó̗lycz gednego dnya wyelye, zemró̗cz my stada wszitka. Gedz (jedź) panye moy naprzod, a yacz poydó̗ z nyenagla za tobó̗, yako mosze bidlo statczycz, aze przydó̗ do Seyr. Ezau rzekl: Prosszó̗ czyó̗, abi lud moy ostal ss tobó̗ tobye ku {{roz|czcz]]y(?)[1]. Otpowyedzal Iacob: Nye gest tego potrzeba, gedno bich nalazl myloszcz przed twyma oczyma, panye moy. Tedi Ezau wroczyl syó̗ zaszyó̗ tegosz dnya do Seyr, a Iacob przyszedL na to myasto, gemusz dzano Sochoth. Tu udzalal dom a spyó̗l stani, y sdzal temu myastu Sochoth, to gest stanowye. Y bral syó̗ do Salem, myasta Semyetskyego, w zemy Kanaan, gdisz syó̗ bil wroczyl gydó̗cz s Mezopotamyey. Y bidlyl blysko myasta y kupyl to polye, na gemzeto swe stani roszpyó̗l, u synów Emor, otcza Sychem, za sto baranow. Y udzalal oltarz, na tem myeszczye yó̗l wzywacz boga Israhelowa naszylnyeyszego.
Potem bila wisla Dyna, dzewka Lyey, chczó̗cz opatrzycz sswó̗ wardó̗gó̗. Yó̗ó̗sz gdisz uszrzal Sychem, syn Emorow, wnó̗k Eweow, y poczó̗l yó̗ mylowacz. y wszó̗l yó̗ y spal s nyó̗ó̗ przesdzó̗cznye. Tedi szedl ku Emor, otczu swemu, y rzekl: Weszmy my otcze dzewkó̗ tó̗to, acz my bó̗dze zonó̗ moyó̗. To gdisz usłyszal Iacob od swich synw[2], geszto przyszly od dobitka, nyczs nye rzekl, doyó̗cz syó̗ nye wroczyl*. Potem gdi Emor, oczyecz Sychem, szedł chczó̗cz s Iacobem mowycz: w ten czasz poydó̗ synowye gego s pola, a uszliszawszy tó̗ przygodó̗, barzo syó̗ rozgnyewaly przeto, ze tó̗ rzecz uczynyl w Israhelu, a popelnyl skutek zapowyedni. Y mowyl Emor k nym: Sychem, synu memu, szlubyla (zlubiła) syó̗ dzewka wasza, dayczye ge-