— Ludzie powiadają, — zauważył od niechcenia Aslak, — że jest zaręczony z Synnöwe Solbakken! — i dodał: — Ale ludzie gadają często głupstwa!
Torbjörn nie zrozumiał dobrze, co mówi Aslak, ale mimo to zarumienił się po uszy.
Usłyszawszy tę uwagę, zeszedł z ławki, wziął katechizm i zaczął się uczyć.
— Dobrze robisz! — powiedział Aslak. — Pocieszaj się słowem bożem, bo i tak jej nigdy nie dostaniesz!
Minęło z pół tygodnia i Torbjörn sądził, że ta niedzielna sprawa poszła w zapomnienie. Pewnego dnia spytał matki pocichu — wstydził się bowiem...
— Mamo! Kto to jest ta Synnöwe Solbakken?
— To mała dziewczynka, która kiedyś będzie właścicielką Solbakken.
— Czy ona ma drewnianą spódnicę? — spytał już śmielej.
Matka spojrzała nań zdumiona.
— Co to znaczy? — spytała.
Uczuł, że powiedział głupstwo i zamilkł.
— Niema chyba na świecie, mówiła matka, piękniejszego dziecka. To jest nagroda Pana Boga za to, że zawsze jest dobra, grzeczna i pilnie się uczy.
Nareszcie dowiedział się.
Pewnego dnia pracował Sämund z Aslakiem w polu. Za powrotem do domu, rzekł do syna:
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/018
Ta strona została uwierzytelniona.