Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/030

Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Kościół, to dla chłopa sprawa wagi ogromnej. Świątynia stoi samotna, czcigodna, otacza ją cisza cmentarza, wewnątrz zaś wre życie i odbywa się służba boża. Jedyny to budynek w całej dolinie, porządnie zbudowany i bogato przyozdobiony, a wieża wznosi się wysoko w górę. Dzwony ślą zdala pozdrowienie każdemu, kto w niedzielę zdąża na nabożeństwo tak, że na ten odgłos wypada zdjąć czapkę i odpowiedzieć uprzejmie: Tak for sidet! Pomiędzy kościołem a chłopem norweskim istnieje przymierze nierozerwalne.
Torbjörn uradował się bardzo rozkazem ojca. Nie posiadał się z zachwytu, że ujrzy tyle nowych rzeczy. Gdy przybył przed kościół, olśniła go wprost barwność obrazu, jaki przedstawiało zgromadzenie licznych wiernych. Wewnątrz kościoła przygnębiła go cisza, kładąca się na wszystkiem. Zaczęło się nabożeństwo. Torbjörn nie pochylił zrazu głowy, gdy pastor zaczął modlitwę, ale uczynił to na widok, że wszyscy kornie się pochylają. Potem rozpoczął się śpiew. Cała gmina rozpoczęła nagle hymn, który