a następnego z wielkim jeno trudem mógł uzyskać przebaczenie.
Sämundowi nie wolno było nawet wspominać o przekroczeniu syna.
— Obchodzi on się z chłopcem zbyt surowo! — biadała matka i nakazywała wszystkim milczenie.
Wyrośli wszystko troje i byli piękni i dorodni, każde w swoim rodzaju. Synnöwe była śmigła, wysoka i gibka. Miała zawsze jasne włosy, śliczną buzię i niebieskie oczy. Uśmiechała się wrozmowie do każdego, a ludzie mówili, że uśmiech jej to prawdziwe błogosławieństwo boże. Ingrid była niższa i bardziej przysadkowata, buzię miała miłą o rysach miękkich i jasne, faliste włosy. Torbjörn był średniego wzrostu, silny i piękny. Włosy miał ciemne i ciemnoszafirowe oczy, ostro zarysowaną twarz i silne członki. Ile razy wpadł w złość, twierdził, że umie tyle co nauczyciel i nie boi się żadnego człowieka w całej dolinie... z wyjątkiem ojca — dodawał w myśli, ale nie mówił tego głośno.
Torbjörn chciał przystąpić wcześnie do pierwszej komunji, ale to spełzło na niczem.
— Dopóki jeszcze jesteś uczniakiem i smarkaczem — rzekł ojciec — prędzej sobie mogę z tobą dać rady!
Stało się tedy, że Torbjörn udał się do pastora razem z Synnöwe i Ingrid. Synnöwe także długo czekała — zaczęła bowiem szesnasty rok życia.
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/041
Ta strona została uwierzytelniona.