Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/057

Ta strona została uwierzytelniona.

— A widzisz...
A on patrzył na nią, jakby jej wyrzucał:
— Czemuś mi to zrobiła?
Żadne z nich nie patrzyło na Synnöwe.
— Spocznę chwilę przy was! — powiedziała Synnöwo. — Tyle się dziś nabiegałam!
Usiadła. Torbjörn odwrócił głowę, jakby chciał zobaczyć czy tam, gdzie siada, jest sucho i wygodnie.Ingrid spoglądała z góry ku Grunlinden i nagle wykrzyknęła:
— Jezus, Marja! Krasula zerwała się ze sznura i wlazła prosto w koniczynę!... Ach i druga też! To coś strasznego. Ostatni czas wypędzać bydło na hale.
I zbiegła ze wzgórza ku wsi, nie żegnając się nawet.
Synnöwe wstała niezwłocznie.
— Odchodzisz? — spytał Torbjörn.
— Tak! — rzekła i stanęła.
— Może zaczekasz chwilkę? — spytał, nie patrząc na nią.
— Kiedyindziej! — szepnęła.
— A kiedyż to nastąpi?
Spojrzała nań i on teraz patrzył na nią, ale długo trwało zanim zaczęli mówić.
— Siądź sobie! — poprosił z zakłopotaniem.
— Nie mogę! — odrzekła.
Czuł, że wzbiera w nim bunt, ale nagle ona uczyniła coś, czego się nie spodziewał.