Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/058

Ta strona została uwierzytelniona.

Przystąpiła doń, spojrzała mu prosto w oczy i spytała:
— Czy się na mnie gniewasz?
Przypatrzył jej się uważnie i spostrzegł, że płakała.
— Nie! — odparł i wyciągnął dłoń.
Ale oczy jej napełniły się łzami, przeto nie widziała, a on po chwili cofnął rękę.
Po chwili spytał:
— Słyszałaś wszystko?
— Tak! — odparła i uśmiechnęła się, ale oczy jej były jeszcze bardziej napełnione łzami, jak przedtem.
Nie wiedział co mówić, przeto wyrwało mu się:
— Byłem zbyt surowy!
Powiedział to bardzo łagodnie. Spuściła oczy i obróciła się w bok.
— Nie sądź o tem, czego nie znasz! — powiedziała zdławionym głosem.
Było mu nieswojo. Czuł się małym, strofowanym chłopcem, przeto, nie wiedząc co wymyślić lepszego, rzekł:
— Przebacz mi!
W tej chwili wybuchła płaczem. Nie mógł znieść tego widoku, przystąpił więc blisko, objął ją ramieniem, pochylił się ku niej i spytał:
— Czy lubisz mnie trochę, Synnöwe?
— Tak! — szepnęła, szlochając.
— Ale to ci, widzę, sprawia przykrość!