Ingrid wróciła rychło, by pomóc matce w czuwaniu nad bratem. Ale Torbjörn spał teraz. Ingrid zaczęła płakać jeszcze na halach i łzy płynęły jej bez ustanku.
Myślała też o Synnöwe, która dotąd nie wiedziała o niczem.
Przyjechał lekarz i zbadał chorego. Torbjörn otrzymał głębokie pchnięcie nożem w plecy, a pozatem miał dużo ran i sińców. Doktor nie powiedział nic, a nikt nie śmiał go pytać. Sämund wszedł wraz z nim do stancji i nie spuszczał oka z twarzy doktora. Wyprowadził go na podwórze, pomógł wsiąść do dwukolnej karjolki i zdjął czapkę, gdy doktor powiedział, że przyjedzie na drugi dzień. Wówczas zwrócił się do żony i rzekł:
— Nic nie mówi! Więc jest źle!
Głos mu drżał, nogi się pod nim uginały, obrócił się i poszedł na przełaj polami. Nikt nie wiedział, gdzie był. Nie wrócił ani wieczorem, ani w nocy, dopiero nazajutrz rano i wyglądał tak ponuro, że nikt nie śmiał pytać.
— Co słychać? — zagadnął Ingrid.
— Spał! — odrzekła. — Ale jest tak osłabiony, że nie może podnieść ręki.
Ojciec chciał wejść, by go zobaczyć, ale zawrócił od samych drzwi stancji, gdzie leżał Torbjörn.
Doktór przyjechał i bywał odtąd codziennie. Torbjörn mógł już mówić, ale zabroniono mu ruszać się. Ingrid siedziała ciągle przy nim, naprzemian z matką
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/095
Ta strona została uwierzytelniona.