— Sämundzie Grunlinden! Wspomnij o żonie i reszcie dzieci twoich, czy ojciec ich ma zostać mordercą?
Wówczas, powiadają, Sämund puścił Knuta i za chwilę znikł gdzieś, a Knut tak się zawstydził, że umknął chyłkiem z wesela i nie pokazał się na niem do końca.
Ledwo Ingrid skończyła opowiadać, ktoś uchylił drzwi. Był to ojciec. Wyszła niezwłocznie, ustępując mu miejsca. O czem rozmawiał z synem, tego nikt się nigdy nie dowiedział. Matka stała pod drzwiami i wpadło jej do ucha, że rozprawiano o tem czy i o ile odzyska dawne siły i zdrowie. Ale nie była pewna, a wchodzić nie śmiała, póki mąż był u syna. Gdy Sämund wyszedł, zauważono, że oczy jego były zaczerwienione, a stary był w nastroju niezwykle łagodnym i miękkim.
— Nie umrze! — powiedział do żony mimochodem. — Ale Bóg jeden tylko wie, czy odzyska siły...
Ingebörga rozpłakała się i wyszła za mężem na podwórze. Tam siedli na schodach lamusa i rozmawiali długo o różnych sprawach.
Gdy Ingrid wsunęła się cicho do stancji brata, Torbjörn trzymał w ręku małą kartkę papieru i powiedział powoli i spokojnie:
— Tę kartkę musisz dać Synnöwe, gdy się tylko z nią spotkasz.
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/099
Ta strona została uwierzytelniona.