Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

— Uczynił, jak chciała. Wygłosił wspaniałe kazanie, mówił o własnych występkach, wykazywał, jak łatwo poprawić się każdemu, byle tylko chciał zrobić początek i dowodził, jak ogromną potęgą jest słowo boże.
Potem stanął znowu przed Karen.
— Teraz wierzę — powiedziała mu, — że będziesz żył wedle słów twoich. A ze swojej strony zawiadamiam cię, że jestem zaręczona z moim kuzynem Andrzejem Haugenem i następnej niedzieli ogłosisz sam nasze zapowiedzi.
Na tem skończyła matka. Synnöwe z początku nie bardzo słuchała opowiadania, ale potem chwytała z ciekawością każde słowo.
— I na tem koniec? — spytała żywo.
— Koniec! — powiedziała matka.
Guttorm patrzył na żonę, ale ona unikała jego spojrzenia. Po chwili, wodząc palcem po stole, dodała z wahaniem:
— Może i nie koniec, zresztą... ale to już do rzeczy nie należy.
— Cóż jeszcze? — spytała Synnöwe ojca, któremu ta historja wydawała się znaną.
— Jeszcze jest coś... ale matka powiada, że to do rzeczy nie należy...
— Cóż się z nim stało? — pytała Synnöwe.