Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.

W kilka tygodni potem wczesnym rankiem sposobili się wszyscy mieszkańcy Solbakken, by iść do kościoła. Był to dzień konfirmacji. Tego roku wypadł nieco wcześniej, niż zazwyczaj. Przy takich okazjach zamykano szczelnie wszystkie domy w całej dolinie, bo każdy, kto jeno mógł chodzić, spieszył do kościoła. Nie chciano jechać, bo pogoda była, a chociaż wczesnym rankiem dął zimny wiatr, zapowiadał się dzień piękny, słoneczny.
Droga wiła się wężem po dolinie i wiodła tuż pod Grunlinden, koło którego skręcała w prawo. O dobre pół godziny dalej stał kościół. Żniwa pokończono. Wszędzie widniały sterty i półkopki, bydło także wróciło z hal i pasło się teraz po łąkach i miedzach, pokrytych długą, świeżą trawą. W miejscach piasczystych i na jałowiznach przeświecała szara barwa kamieni i ziemi. Wokoło roztaczały się wielobarwne lasy. Brzozy miały już szarawe liście, jawory i klony błyszczały żółto, a głogi nie miały prawie liści, za to czerwieniły się wspaniale jagodami. Przez kilka dni padał deszcz, to też przydrożne, zwykle zakurzone krzewy, były teraz czyste, wymyte i lśniące.