Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

jakby chciała uciekać. Zaledwo postąpił krok, uczuł utkwione w siebie cztery pary oczu, Guttorma, Ingebörgi, Ingrid i Torbjörna. Chciał ujść na bok, ale ludzie cisnęli się, więc nie mógł tego dokazać. Stali wszyscy na kamiennej posadzce, Synnöwe na progu kruchty, gdzie składano zazwyczaj ciupagi przed nabożeństwem, a nieco w głębi przy niej Sämund. Wszyscy tedy stali wyżej niż tłum, byli widzialni dla innych i mogli wszystko objąć wzrokiem.
Synnöwe, zapominając o wszystkiem, wpatrzona była w Torbjörna, który to czuł i stał, jak skamieniały. Knut czuł, że coś uczynić wypada i wyciągnął rękę. Torbjörn również wyciągnął swoją, ale nie sięgnął ręki Knuta.
— Tak for...[1] — zaczął Knut, ale spostrzegłszy, że pozdrowienie to nie jest wcale na miejscu, cofnął się.
Torbjörn spojrzał na Synnöwe, a widząc jej bladość, uczynił duży krok, chwycił mocno dłoń Knuta i powiedział głośno, tak, że wszyscy wkoło słyszeli:
— Tak for sidst, Knucie! Dobrze, że możemy się pogodzić. To, co się stało, stało się z woli bożej!

Knut wydał głos podobny do łykania i otworzył kilka razy usta, by mówić, ale nie udało mu się. Torbjörn, nie mając już nic do powiedzenia, stał i czekał. Ale gdy Knut mocował się ze słowami, wypadła

  1. Znaczy to: dziękuję za miłe spotkanie.