Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

Torbjörnowi z ręki książka do nabożeństwa. Knut pochylił się bez namysłu, podniósł i podał mu.
— Dziękuję! — powiedział Torbjörn, który również się schylił. Spojrzał nań, ale widząc, że spuścił oczy, aby go nie upokarzać dłużej, ruszył naprzód.
Wszyscy oddalili się również i zajęli miejsca. Gdy Torbjörn po chwili spojrzał ku ławce kobiet, dostrzegł nietylko wzrok matki i jej serdeczny uśmiech, ale co więcej zauważył, że Karen Solbakken czeka wyraźnie na to, by na nią popatrzył. Gdy to uczynił, wpadł w niezmierne zdumienie, bo oto Karen kiwnęła mu przyjaźnie głową aż trzy razy. Otworzył oczy szeroko, a ona, chcąc go upewnić, że się to jego dotyczy, znowu skinęła mu trzy razy głową i to jeszcze uprzejmiej.
W tej chwili posłyszał głos Sämunda, który mu szepnął do ucha:
— Byłem pewny, że tak uczynisz!
Wstępna modlitwa została odmówiona, odśpiewano psalm, a konfirmanci ustawili się w szeregach. W tej chwili Sämund szepnął znowu synowi:
— Ale Knutowi trudno się będzie poprawić, przeto pamiętaj, że z Grunlinden do Nordhaugu dla ciebie daleka droga!
Uroczystość konfirmacji rozpoczęła się. Pastor wystąpił naprzód, dzieci zanuciły pieśń konfirmacyjną. Pełne, dźwięczne tony pieśni porwały wszystkich,