Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, — odrzekła — pędzisz bez zastanowienia!
Znaleźli się na drodze i nagle Ingrid, której nie widzieli wcale, zjawiła się tuż za nimi.
— Teraz nie możecie iść sami! — powiedziała. Torbjörn drgnął. Rozstanie zaskoczyło go zbyt nagle. I Synnöwe uczuła żal.
— Miałem ci jeszcze tyle powiedzieć! — zawołał.
Synnöwe uśmiechnęła się mimowoli.
— No, to innym razem! — zgodził się, ściskając jej rękę.
Spojrzała nań tak serdecznie, że uczyniło mu się gorąco w sercu i strzeliła mu znowu myśl: Zaraz pójdę do niej! Ale Synnöwe cofnęła delikatnie rękę, zwróciła się do Ingrid, pożegnała z nią i poszła zwolna drogą do domu. Torbjörn nie udał się za nią.
Szli teraz oboje z siostrą przez las ku domowi.
— Nagadaliście się do syta? — spytała Ingrid.
— Nie... czasu nie stało! — odrzekł i kroczył żwawo, chcąc uniknąć pytań.
— No i cóż? — ozwał się Sämund, spozierając z ponad stołu, gdy weszli.
Torbjörn nie odpowiedział, tylko zbliżył się do ławy przeciwległej i zdjął kaftan. Ingrid szła za nim uśmiechnięta. Sämund jadł dalej, spozierając od czasu do czasu z uśmiechem na Torbjörna, który wydawał się bardzo zajętym.
— Chodź jeść! — powiedział. — Zupa stygnie!