tami. Przeciwnie używano go często, to znaczy marsz ów w całym Tingvold ciągle nucono, śpiewano, świstano, trąbiono, grano od paradnej komnaty aż do stajni, od stodół i gumien aż do lasu, a jedyne dziecko, jakie mieli szczęśliwi małżonkowie, było przez ojca, przez matkę, niańkę i resztę służby w takt owego marszu kołysane i huśtane na rękach i to samo dziecko, gdy tylko mogło wymówić, czy wyśpiewać cokolwiek, samo z siebie zaczynało znowu od tegoż marsza weselnego.
Dziecko nosiło imię Astrid. Dar śpiewu był wrodzony każdemu członkowi rodziny, więc mała dziewczynka, od lat dziecięcych żywa i wesoła, niebawem po mistrzowsku wyśpiewywała tę triumfalną pieśń rodziców, wieszczącą jej samej najlepsze nadzieje na przyszłość.
. Nikogo zapewne nie zdziwi, jeśli powiemy, że Astrid, doszedłszy do lat dojrzałych, sama zapragnęła wyszukać sobie męża. Może przesadą jest to, co powiadają o liczbie jej konkurentów, — prawdą jest atoli, że bogata i urodziwa dziewczyna doszła do dwudziestu trzech lat życia i nie miała narzeczonego.
Pewnego dnia wyszło na jaw, co było powodem tego dziwnego faktu. Przed wielu laty matka Astrid wzięła wprost z gościńca do siebie opuszczone dziecko cygańskie. Coprawda chłopak nie był cyganem, ale tak go wszyscy nazywali, a przedewszystkiem Aslaug sama.
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/160
Ta strona została uwierzytelniona.