podoła gospodarstwu na tak wielkim obszarze, oraz czy potrafi wżyć się w nieznane sobie stosunki. Sama musi to rozstrzygnąć i zadecydować — mówili — wszakże o nią samą tutaj wyłącznie idzie.
Randi pojęła, że rodzicom nie zależy, by powiedziała: tak, a nie chcą też, by odmówiła. Sama zaś nie wiedziała, co ma począć.
Udała się przeto wprost do matki Endrida, wiedząc, że ją lubi. Była pewna, iż matka wie o zamiarach syna, spostrzegła jednak ze zdumieniem, że jest inaczej, że nic nie wie. Matka uradowała się bardzo i najgoręcej zaczęła ją namawiać, nalegać nawet, by się zgodziła.
— Pomogę ci! — powiedziała. — Ojciec nie chce brać w tem udziału, ma dosyć dla siebie i nie chce, by dzieci czekały na jego śmierć. Podzieli się zaraz cały majątek, nam przypadnie cząstka, z której będziemy żyli, a po naszej śmierci i ona pójdzie do podziału. Widzisz przeto, że z naszej strony nie spotka cię żadna, przeciwność.
Tak, Randi wiedziała, że Astrid i Knut są to ludzie dobrzy i mądrzy.
— I Endrid — dodała matka — jest mądry i dobry!
W istocie tak było i Randi nie obawiała się żadnych, przykrości z jego strony. Nie była tylko pewna, czy zdoła wżyć się w stosunki.
W kilka dni później wszystko zostało ułożone. Endrid był zadowolony i rodzice również. Rodzina
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/167
Ta strona została uwierzytelniona.