Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

nioną pieśń. Powiedziała to babce. Babka usłyszała to również i rzekła:
— Ten chłopak nie zagrzeje tu miejsca!
Nazajutrz parobczak został oddalony. Nie powiedziano mu dlaczego — otrzymał zapłatę i musiał się wynosić.
Ale rozciekawiło to małą Mildrid do tego stopnia, że nie dawała babce spokoju, póki jej nie opowiedziała historji owego marsza weselnego.
Ośmioletnia dziewczynka zrozumiała wszystko doskonale, a czego nie pojęła zrazu, wyjaśniło jej się potem. Marsz oddziałał tak na jej wiek dziecięcy, jak nic innego i siła ta przetrwała przez całe życie. Unormowało to jej stosunek do rodziców.
Dzieci odgadują wszystko instynktem w najmłodszych nawet latach i mają dużo współczucia dla nieszczęśliwych. Mildrid pojęła, że rodzice pragną ciszy. Nie przyszło jej to z trudnością. Byli oni tak łagodni, mówili ciągle przyciszonym głosem o wielkim przyjacielu dzieci, który mieszka w niebie, że czar jakiś kładł się na całym pokoju i całym domu.
Dzieje marsza weselnego pozwoliły jej wniknąć w cierpienia rodziców i przejścia ich życia. Tych bolesnych wspomnień nie tykała nigdy, omijała je troskliwie i stała się powściągliwą, bogobojną, prawdomówną i pracowitą. Delikatności tej wyuczyła także siostrę swą, Beret, gdy zaczęła podrastać — bo instynkt