Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.

nich syna, który na chrzcie otrzymał imię Jana. On odziedziczył zdolności dziada, ale nie grywał na skrzypcach jak on, tylko śpiewał stare i układał nowe piosenki.
Skłonność ową wrodzoną powiększyła jeszcze okoliczność, że chociaż żył wśród ludzi doliny, mało kto go znał osobiście. Byli tacy, którzy go nigdy nie oglądali na oczy mimo, że śpiewali jego pieśni. Ojciec Jana był zawołanym myśliwym i chłopcy nie dorośli jeszcze, a już brał ich ojciec ze sobą do lasu, w góry i tam, uczepiony do jakiejś turni, uczył ich celować i strzelać, a największą radością malców było, gdy mogli ubić zwierzynę, któraby mogła pokryć wydatek na proch i śrut zużyty.
Tyle ich tylko zdołał wykształcić. Żona zmarła wkrótce po nim, a opuszczone i pozostawione samym sobie dzieci musiały własnym przemysłem zarabiać na chleb powszedni. I to czynili. Chłopcy polowali, dziewczęta uprawiały niewielki kawałek pola u stóp góry i do rzadkości wielkich zaliczano, kiedy któreś z nich pokazało się w dolinie.
Zdarzało się to zaledwo kilka razy do roku, bo w zimie ścieżki leśne były zasypane śniegiem, a zima trwała tam długo. Zadawalniali się wędrówkami do miasta, gdzie sprzedawali upolowaną zwierzynę i skóry, lub wysyłali dalej w świat, a w lecie zarobkowali jako przewodnicy, wędrując po górach z turystami, którzy coraz to napływali w te okolice.