Mildrid zasłoniła się rękami, ale Beret pochwyciła jej ręce i, pochylając się niżej, pytała:
— Mów! Kto on?
— Beret! Beret! — prosiła Mildrid. — Daj pokój! Wszak byłam zawsze dobra dla ciebie! Czemuż mnie dręczysz?
Beret puściła ją, ale nie mogła się uspokoić.
— Czy to Jan Haugen? — wyszeptała.
— Tak... — odparła po chwili Mildrid i zaczęła płakać.
— Czemu mi nic nie powiedziałaś? — spytała znów porywczo Beret.
— Sama nie wiedziałam, moja Beret! Nie widziałam go nigdy aż do wczoraj! A gdym go tylko ujrzała, wziął mnie, jak swoją, bez oporu... to mnie właśnie gnębi tak, że chyba umrę!
— Nie widziałaś go nigdy przedtem? — zawołała Beret niezmiernie zdziwiona a w głosie jej brzmiało niedowierzanie.
— Nigdy w życiu! Przysięgam ci!
Nagle objęła ją Beret za szyję i zawołała radośnie:
— O Mildrid... droga Mildrid... jakież to cudowne! Będę milczała, jak grób!
Przytuliła się do niej, ale zerwała się zaraz i powiedziała z wahaniem:
— Czy sądzisz, że nie potrafię milczeć, gdy o ciebie idzie, droga Mildrid!
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.