po górach i kark gdzieś jeszcze skręcił. To nieco uspokoiło Mildrid.
— Jak myślisz, — spytała nagle Beret — co na to powiedzą rodzice?
Zaledwo wymówiła te słowa, już ich pożałowała.
Mildrid zbladła, jak ściana, a Beret patrzyła na nią przerażona, nie wiedząc co począć. Czyż Mildrid nie pomyślała o tem dotąd? Tak. Ale jak o czemś dalekiem, na co jest mnóstwo czasu. Szło jej w pierwszej linji o to, co o niej myśli Jan. Naiwne kontrolowanie siebie samej usunęło na dalszy plan wszystko inne. Teraz wszystko się zmieniło! Rodzice zajęli pierwsze miejsce w jej myślach. To była kwestja — najważniejsza!
Beret próbowała ją pocieszać. Gdy go tylko zobaczą, zgodzą się niezawodnie! Jakżeby mogli czynić ją nieszczęśliwą? Wszakże była dotąd ich pociechą... W każdym razie babka stanie niewątpliwie po jej stronie. Nikt na świecie nie może źle się wyrazić o Janie Haugenie, on zaś sam jest mężny i odstraszyć się nie da.
Mildrid słyszała piąte przez dziesiąte i, chcąc zostać samą, wysłała Beret, aby gotowała obiad. Teraz stanęło przed nią pytanie:
— Czy mam zaraz powiedzieć rodzicom?
Nie powinna była bez wiedzy rodziców dopuszczać do tego, co się stało! Ale czyż mogła to uczynić. Ponieważ się jednak stało — trzeba koniecznie wyznać i to natychmiast!
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.