On się zarumienił, a ona także. Ale zaraz pobladł i spytał porywczo:
— Co się stało?
— Nic się nie stało, ale musisz zaraz przyjść! Ona nie może teraz w żaden sposób wytrzymać sama!
Stał chwilę i patrzył na nią. Potem skinął głową i poszedł ku chacie. Niemiec zatrzymał się pod domem i rozwieszał na ścianie przybory rybackie. Jan uczynił teraz to samo i podczas tego rozmawiali ze sobą. Gdy wchodzili, z domu wypadły, szczekając, dwa psy, jeden Jana, drugi Niemca, ale zawołano je zaraz i musiały wracać.
Trwało dosyć długo zanim się Jan ukazał z powrotem. Przebrał się w inne ubranie, miał na ramieniu strzelbę i psa przy boku. Niemiec wyszedł także. Podali sobie ręce, jakby się rozstawali na czas dłuższy, poczem Jan zbliżył się do Beret.
— Czy umiesz prędko chodzić? — spytał.
— Umiem... naturalnie! — zawołała.
Zaczął iść, ona biegła obok niego, a pies ich wyprzedzał.
Dotąd był pewny, że Mildrid jest równie spokojna, jak on. Teraz zaczął się domyślać, że jest inaczej. Naturalnie trapi się myślą, co powiedzą rodzice! A także przeraził ją ten pośpiech z jakim się wszystko stało. Teraz wszystko rozumiał dobrze i dziwił się, że mu to przedtem nie wpadło do głowy. Wszakże jemu samemu to, co się stało z Mildrid, wydało się poprostu
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/206
Ta strona została uwierzytelniona.