jakby napaścią. Tem więcej musiała to odczuć młoda, delikatna dziewczyna, która dotąd żyła w zaciszu domowem, przy rodzicach.
Szedł coraz to prędzej. Beret pospieszała, jak mogła, patrząc mu w twarz bez ustanku. Z początku widział te oczy wpatrzone w siebie i zarumienione policzki, potem zatonął w myślach i nie zwracał na nią uwagi.
Nagle spojrzał poza siebie i zobaczył, że Beret została w tyle, ale spieszy, jak może, by go doścignąć. Stanął i czekał, aż nadeszła, nie mogąc tchu złapać, a w oczach jej były łzy.
— O, widzę, że idę za szybko! — powiedział.
Podał jej rękę. Ale była tak zadyszana, że nie mogła odpowiedzieć.
— Spocznijmy trochę! — powiedział i posadził ją koło siebie.
Twarz jej poczerwieniała jeszcze bardziej, nie śmiała nań patrzeć, a pierś jej falowała szybkim oddechem.
— Tak mi się chce pić! — wyrzekła nakoniec z trudem. Wstali, Jan rozejrzał się wokoło, ale nigdzie nie było wody.
— Tam niedaleko płynie strumyk! — powiedział. — Spocznij! I tak nie mogłabyś teraz pić wody, gdyż zaszkodziłoby ci to napewno.
Siadł znowu, a ona przykucnęła przed nim na kamieniu.
Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/207
Ta strona została uwierzytelniona.