Strona:PL Björnstjerne Björnson - Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.

na ławie obok Mildrid. Ona zerwała się zaraz, niewiadomo dlaczego. Matka powiedziała, że musi iść do kuchni, a ojciec miał taką minę, jakby też chciał odchodzić. Ale Mildrid nie chciała zostać sama z Janem, póki rodzice nie dadzą zezwolenia, zwróciła się tedy ku drzwiom bocznym i udała się do mieszkania babki. Ojciec nie mógł wobec tego opuścić Jana, przeto usiadł z powrotem. Zaczęli rozmawiać o rzeczach ubocznych, o polowaniu, gospodarstwie, turystach, zarobkach i ojciec nabierał coraz lepszego wyobrażenia o dobrobycie Jana. Matka, wchodząc od czasu do czasu, słyszała także to i owo. Oboje pozbyli się pierwszego strachu i zadawali pytania, a Jan odpowiadał szczegółowo i poprostu.
Wytworne zachowanie się Jana wystąpiło wyraźniej podczas obiadu. Byli sami. Parobcy zazwyczaj jadali razem z gospodarstwem, dzisiaj ojciec nie chciał im jeszcze pokazywać Jana, przeto zastawiono jedzenie w świetlicy. Wszystko, co Jan czynił i mówił, składało się na bardzo dodatnie wrażenie ogólne i Mildrid była uszczęśliwiona, ale wysokie napięcie, panujące przez cały czas, stało jej się w końcu niemożliwem do zniesienia i po obiedzie poszła znowu do babki.
Mężczyzni przeszli się potem po ogrodzie, ale ojciec manewrował tak, by ani parobcy, ani babka nie mogli Jana zobaczyć. Wrócili znów do izby. Matka ułatwiła się z robotą i przyszła także. Rozmowa stawała się