dziemy mieli górę i dół, bardziej i mniej zdatnych, bardziej wyniosłych i bardziej nędznych, dla poniżenia naszej pychy, i podniesienia naszej ohydy.
Comminatum cor, św. Paweł, oto charakter chrześcijański. Alba cię mianowała, nie znam cię już,[1] Corneille, oto charakter nieludzki. Charakter ludzki jest zgoła przeciwny.
Istnieją tylko dwa rodzaje ludzi: jedni sprawiedliwi, uważający się za grzeszników; drudzy grzesznicy, uważający się za sprawiedliwych.
Powinniśmy być bardzo wdzięczni tym, którzy nas ostrzegają o przywarach, upokarzają nas bowiem; pouczają, iż staliśmy się przedmiotem wzgardy, nie przeszkadzając iż możemy popaść w to samo na przyszłość, ile że mamy na to dosyć innych wad. Skłaniają do ćwiczeń poprawczych i wyzbycia się jakiejś przywary.
Człowiek jest taki, iż, skoro mu będziemy powtarzali że jest głupcem, uwierzy w to; jeżeli będzie to wmawiał samemu sobie, też uwierzy. Albowiem człowiek prowadzi sam w sobie wewnętrzną rozmowę, którą należy dobrze pokierować: Corrumpunt bonos mores colloquia prava.[2] Trzeba, ile tylko można, zachowywać milczenie, i rozmawiać jedynie o Bogu, o którym wiemy że jest prawdą; i w ten sposób wpaja się ją samemu sobie.
Chrystjanizm jest dziwny. Nakazuje człowiekowi uznać, że jest szpetny, a nawet ohydny; i nakazuje chcieć mu być podobnym Bogu. Bez tej przeciwwagi, wywyższenie to uczyniłoby go szkaradnie próżnym, lub też poniżenie to uczyniłoby go straszliwie plugawym.