nudna jest, co prawda, z tą swoją Emilcią! wiecznie są z sobą.. (spostrzegając panny) o, patrz! idą właśnie.
Mania Do widzenia, a jak się przebierzesz, to przyjdź zaraz z robótką moja Emilciu... usiądziemy w altanie i pogawędzimy sobie...
Emilia. Dobrze. (odchodzi na lewo).
Mania (wchodząc, do Albina, który postąpił parę kroków ku niej) Slicznie pan pełnisz obowiązek grzecznego kawalera.. zginąłeś nam pan i przyszłyśmy same z Emilką...
Albin. Jakto? zdaje mi się, że przeciwnie..
Mania (spostrzegłszy Józefa z źle tajonem wzruszeniem). Co widzę! zguba się znalazła... pan Józef! witam pana! (podaje mu rękę).
Józef. Jakże mi się pani miewa?
Mania. Jak pan widzisz..
Józef. Widzę, że pani wyglądasz prześlicznie, a ztąd wnoszę, że zdrowie w najpożądańszym stanie.
Mania. Kiedyżeś pan powrócił do domu?
Józef. Wczoraj.
Mania. Wczoraj? i dziś już pan tu jesteś?... Tak, to aż miło! Widzę, że Podlasie pana nie zepsuło, i że jesteś równie grzeczny jak dawniej. Spodziewam się, że będę, miała dokładną relacyę wszystkich przygód, jakie pana przez ten czas spotkały..
Józef. O! pani, nie ciekawego.
Mania. Tylko się pan nie wymawiaj, bardzo proszę. Wiesz pan jak lubię pański sposób opowiadania.
Józef. Pani zawsze łaskawa na mnie.
Mania (innym tonem do Albina zdejmując kapelusz, okrycie etc.) Ale wiesz pan co, żeś pan doskonały.. (do Józefa) Wyobraź pan sobie, poszedł z nami pod tężnie i pogubił nas... (do Alfreda) Gdzieżeś pan podział mamę?
Albin. Mamę? mama została na ławce z panią Dołężyną, a ja poszedłem szukać pań...
Mania. Ślicznieś pan szukał... i nas pan nie znalazłeś i mamę zgubiłeś.
Albin. Ależ powiadam, że mama...
Mania. Że mama może sama wrócić.. to grzecznie...
Albin. Ma wrócić z panią Dołężyną.
Mania Przepraszam, bo pani Dołężyna miała iść gdzieś z wizytą, a mamę nie będzie miał kto prowadzić w taki upał.
Albin. Jeżeli tak, to pójdę i przyprowadzę.
Mania (zimno). Jak się panu zdaje.
Albin (n. s.) Czy to jest luba poufałość, czy też chce się mnie pozbyć? muszę się mieć na baczności. (do Maryni ściskając jej rękę). Wracam w tej chwili (wychodzi prędko).
Mania (za Albinem, tak że Józef słyszy). Możesz się pan nie spieszyć... (do Józefa podając mu