ściągnąć do domu kogoś, co był mógł się jej podobać i odpowiadał naszym wymaganiom pod względem urodzenia i majątku.
Sędzia. Tak, ale gdzie, tego feniksa szukać?
Sędzina To też nieszczęście, że teraz o to coraz trudniej. Dziś mężczyzna mający majątek odpowiedni posagowi, jaki mieć będzie Mania, marzy Bóg wie o czem, i chciałby dostać przynajmniej dwa razy tyle.
Sędzia. Ogromna demoralizacja, interesowność.
Sędzina. Dziś trzeba bez skrupułu polować na zięcia, i to jest właśnie twoja rzecz.
Sędzia. No. a Albin? mówiła Basia, że on niby..
Sędzina. Albina, Mania nie chce...
Sędzia. Nie chce znowu? Dla czego?
Sędzina. W żaden sposób — a przyznam się, że nie ma znów tak dalece ubiegać się za czem. Jego stan majątkowy, pomimo że oszukał rodzinę, nie nazbyt świetny...
inaczej nie uważałabym i na kaprysy.
Sędzia. Podobno, podobno... ale familijant i chłopiec bardzo przyzwoity.
Sędzina. Już daj pokój; hałas na niego ogromny o siostrę. Przytem jakie prowadzenie się... fe!
Sędzia. He, he, he, to już Basia słyszała o owej Karolci?
Sędzina. Śmiej się, śmiej, wyście wszyscy po jednych pieniądzach... (Sędzia z zalotnością całuje ją w rękę) Więc cóż ja to chciałam powiedzieć... a!... otóż, mam projekt który gdyby mi się udał, dziękowałabym panu Bogu..,
Sędzia. Jakiż to projekt?
Sędzina. Powiedz mi, jak ci się zdaje Brylański.
Sędzia. Brylański... piu! hm... (z miną poważną) bardzo porządny i dorzeczny człowiek. Natręcka mówiła, że miljoner... (po chwili) Ho, ho. jak honor kocham, Basia jest genijalna.
Sędzina. Przecież raz oddaje mi pan mąż sprawiedliwość.
Sędzia, Bardzo przepraszam! i dawno wiem i mówię, że Basia jest stworzona na dyplomatę. Zresztą są na to dowody
Sędzina. Jakież naprzykład?
Sędzia. No, a ja? mąż Basi?
Sędzina. I cóż ty?...
Sędzia. Żeby nie dyplomacja i taktyka Basi, bylibyśmy się sto lat znali, i nie pobrali się. Kto inny byłby ojcem Mani...
Sędzina. Mówisz to w taki sposób, jak gdybyś chciał dać do zrozumienia, że cię złapałam.
Sędzia (dobrodusznie, zażywając tabakę.) No, jużcić Bogiem a prawdą...
Sędzina. Co! co powiedziałeś?
Sędzia. Ale nic!.. Basia się przesłyszała!
Sędzina. Masz szczęście żeś nie powtórzył.. (z ironją.) Mój Boże! I ja go łapałam! byłoby też co!...
Sędzia (niecierpliwiąc się.) Ale kiedy Basia zaraz tam z jakiemiś wnioskami!.. mówiłem tylko po prostu, że Basia jest jedyna do, dyplomacji i do pomysłów... (zagadując.) Istotnie, Brylański zdaje mi się wyborną partją dla Mani... (po chwili.) tylko, że jakoś nie uważałem, żeby się brał do niej... przecie to w takim razie, to się nadskakuje.. coś... owoś...
Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/25
Ta strona została przepisana.