Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/61

Ta strona została przepisana.

brało na takie czułości, że nas zaprosiła do siebie i przysłała po nas z taką paradą
Helena. To kareta tatuńciu, prawda?
Damazy. Pal ją tam szlak i karetę, bylibyśmy tak samo przyjechali i własną bryczką... ale to się w tem coś święci... to nie na darmo...
Helena (w oknie.) Jaki tu śliczny ogród!...
Damazy Więcej parady, niż pożytku panie mości dzieju... wolałbym sad.
Helena. Dlaczego?
Damazy (niecierpliwie.) Dlaczego? dlatego, że sad.
Helena. Ale tu tak ładnie, takie klomby... co tu musi być słowików na wiosnę?
Damazy. A jej! tego nie brak, jak się zaczną po nocy drzeć, jeden przez drugiego, panie mości dzieju to zasnąć nie dadzą Helena. Ach, tatunciu, jakże można tak mówić, słowiczek tak pięknie śpiewa, jabym go słuchała całe życie (tuli się do niego.)
Damazy. Bo ci pstro w głowie.
Helena. Kiedy to tak miło, tak miło! oh Boże!...
Damazy (spoglądając z pod oka i krząkając dla ukrycia wzruszenia.) Hm, hm, istny portret matki (po chwili, gładząc ją.) nabiegałaś ty się po tych klombach jeszcze małym dzieciakiem...
Helena. To też ledwo jak przez sen pamiętam.
Damazy. Od czasu, jak twój stryj ożenił się drugi raz, wszystko się skończyło... urwały się nasze wizyty.
Helena Dlaczego mój taciu?
Damazy (opryskliwie.) O! boś nudna z temi pytaniami. Wszystko dlaczego, dlaczego? Wiesz dobrze, dlatego właśnie, że się ożenił.
Helena. Czy na prawdę stryjenka taka zła?
Damazy. O, jak chce, to do rany ją przyłożyć, słodka jak miód, ale utłuc ją panie mości dzieju w moździerzu na proszek, toby tem wytruł połowę ludzi.
Helena (śmiejąc się.) Oh! tatuncio..
Damazy. No cóż tatuncio?... tatuncio zna ludzi i koniec, ho, ho! jestto ziółko, zawojowała całkiem męża panie mości dzieju... co on miał z nią, niech pan Bóg nie da; jeszcze też trzeba było głupstwa, że zrobili zapis na przeżycie, chociaż był ze dwadzieścia lat starszy. Gdyby nie to, ten cały majątek na nas by przypadł, bo nie mieli dzieci... (po chwili.) Ale co tam gadać (chodzi; do siebie.) jeżeli mi żal, to tylko dla tej sieroty.
Helena. Dlaczego tacio tak posmutniał?
Damazy. Dajżesz mi pokój, proszę cię... znowu dlaczego?... (po chwili, ostro.) Słuchajno, tylko zaprezentuj że mi się tu dobrze, niech nie powiedzą, żeś za piecem wychowana... śmiało, głowa do góry... ot tak, ze stryjenką grzecznie, ale bez żadnych uniżoności panie mości dzieju... gotowa by sobie pomyśleć, że ledwie palcem kiwnęła, przylecieliśmy tu w widoku jakich dobrodziejstw z jej strony... przydać by się przydało, ale jeżeliby miała pretensję, żeby ją po łapach za to całować, to dziękuję... Ale! Antoni tu się znalazł, coś mi w głowę