kwiaty? pomożesz mi ułożyć bukiet? pójdź!... (zrywają) Ach! jakie śliczne dwa motylki gonią się...! czekaj.. czekaj — czekaj.. usiadły, nie spłosz ich... (czai się) jeden pan Antoni, drugi pan Seweryn... który się da złapać, tego będę wolała. (śmieje się) Ach, uciekły obadwa, dobryś!
Mańka (złośliwie). Zwykłe następstwo uganiania się za dwoma.
Helena. Cóż to szkodzi! jeden ładny i drugi ładny.
Mańka (j. w.) Ale podobno jednego tylko wolno wybrać.
Helena (figlarnie). Motylka?
Mańka. Albożeś o motylkach myślała?
Helenka (zawstydzona). Jakaś ty szkaradna!
Mańka. Wszak jeden miał być pan Antoni, drugi pan Seweryn.
Helena Otóż widzisz, kiedyś ty moja siostra, to mam ochotę zwierzyć ci się, powiedzieć ci coś w wielkim sekrecie, tylko mnie nie wydaj... siadajno... (sadza ją przy sobie) Niema tu kogo? nie podsłucha nas kto?
Mańka. Niema.
Helena. Wiesz naturalnie, że pan Antoni mieszka niedaleko nas, w sąsiedztwie, jeszcze nieboszczyk stryj wziął dla niego nie wielką dzierzawkę, na której podobno dosyć dobrze mu idzie... Otóż zaczął bywać u nas, i podobno myśli o mnie.
Mańka (patrząc jej w oczy). A ty zato cierpieć go nie możesz.
Helena. Cóż ty znowu pleciesz?
Mańka. Więc kochasz go?
Helena. Zdaje mi się, że go! bardzo lubię... (po chwili, naiwnie) Słuchaj no, czy to może się zdawać?...
Mańka (ironicznie, chcąc wstać). Samo to pytanie...
Helena (przytrzymując ją). Czekajno, posłuchaj... on taki poczciwy, u nas nikt a nikt prawie nie bywa, a on zagląda prawie co drugi dzień... przywozi mi książki do czytania... takie śliczne, powiadam ci... czy ty czytujesz książki?
Mańka. Nie mam czasu, rzadko kiedy.
Helena. O to żałuj... nie uwierzysz jak to przyjemnie... to takie ciekawe rzeczy...
Mańka. Więc cóż pan Antoni?
Helena. Bywa bardzo często... Dziubalsia, w której ma wielką przyjaciółkę, powiada, że on kocha się we mnie...
Mańka. Czy to wiesz tylko od niej?
Helena (spuszczając oczy). Naturalnie. (po chwili) Ach! żebyś wiedziała jak mi serce biło, gdy się oświadczył...
Mańka. A więc oświadczył się!
Helena. Tak... na wpół... ojciec nawet nie wie o tem, wstydziłam się powiedzieć, tobie pierwszej się przyznaję... a powiadam ci, jaki był wzruszony!... cały drżał, a mnie zaś, jakby kto gorącą wodą oblał. Wyobraź sobie, tak się zmięszałam, że nie wiedziałam co z sobą zrobić... a jednak tak mi było przyjemnie, tak jakoś błogo... Czy tobie oświadczył się kto kiedy?
Mańka. W mojem położeniu... uboga sierota, czyż mogę marzyć o tem?
Helena. O tylko nie przesadzaj... a ja, czyż jestem milionerką?...
Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/68
Ta strona została przepisana.