Jeżeli Antoni mnie kocha, to przecie z interesu tego nie robi.
Mańka (gorąco). A ty nawet nie cenisz tego przywiązania!
Helena. Kiedy widzisz, od wczoraj. jakieśmy tu przyjechali... tylko moja droga, nie mów o tem nikomu... ojciec, jakoś, co byt widocznie przychylny Antoniemu, i nieraz, jak był w dobrym humorze, dokuczał mi dwuznacznikami, teraz jakby się zmienił.. inaczej mówi.... (po chwili) po prostu.... nie wiem.. ale zdaje mi się, że życzy sobie pana Seweryna.
Mańka. I cóż ty na to?
Helena. Ja? Boże drogi — czy ja wiem sama co robić... podobno stryjenka pragnie, żebyśmy się pobrali.
Mańka (n. s) Boże! Boże!
Helena. Oddaje nam jakąś część majątku, ojciec, niby nic wyraźnie nie mówiąc, daje do zrozumienia, że tym sposobem nastąpi zgoda familijna... teraz sama nie wiem co począć?...
Mańka. Poradź się serca, jeżeli ono przemawia za panem Antonim..
Helena. Naturalnie, ale jak nie będą na to uważać?...
Mańka. Przecież niepodobna, żeby cię zmusili.
Helena. Ah! ja się tęgo okropnie boję... ten projekt zdaje się tak cieszyć ojca i stryjenkę...
Mańka (wstając wzruszona). A gdyby też ten, którego ci przeznaczają, kochał inną?
Helena (wstając). Ah! jakby to było dobrze!... czy wiesz co o tem?
Mańka. Mogę ci powiedzieć, że tak jest.
Helena. No proszę!... jakżeż to można!... e to chyba nic takiego — pocóżby ta komedja...
Mańka. Będzie ją odgrywał z woli ciotki, udając starającego się... O! patrz mu dobrze w oczy, bo gdy będzie mówił że cię kocha — skłamie, zgotowałabyś sobie męczarnie na całe życie — ostrzegam cię!
Helena. Ach w jakim ja strachu jestem! Mańka Najlepiej było powiedzieć wyraźnie ojcu — odkryć mu swoje uczucia...
Helena. Czy ja się odważę? żeby tak matce, to co innego.. tacio zacznie drwić ze mnie, dwuznaczniki mówić, chociaż kocha mnie, bardzo kocha!
Mańka. To też tem łatwiej ci pójdzie.
Helena. Ale tak ci się zdaje... chociaż to tacio, ale zawsze mężczyzna, jakże mu tak poprostu powiedzieć, n. p. „kocham pana Antoniego“... ah, dla Boga, jabym się spaliła ze wstydu...
Mańka (obejrzawszy się). Patrz, to on, przekonamy się zaraz...
Helena Ach! nie odchodź.... gdzie ty idziesz?... (wchodzi Seweryn, ona udając że go nie widzi, zrywa kwiaty, zbliżając się powoli ku wyjściu).
Seweryn (wchodząc z prawej strony, przystaje i spogląda na Helenę, robiąc gest lekceważący — po chwili n. s.) Myślałem, że to rzecz prosta ożenić się z pierwszą lepszą, byle się oswobodzić... za-