Strona:PL Bobrowski - Pamiętniki.djvu/33

Ta strona została przepisana.

i wierna przyjaciółka, gotowa była oczy wydrzeć każdemu, ktoby jej krewnych lub przyjaciół zaczepił ― a że bardzo była niekonsekwentna, więc najczęściej wdanie się jej psuło a nie naprawiało. Niczem nie zajęta i zająć się nie umiejąca, musiała wszystko co wiedziała wygadać przed innemi, a w braku powolnego ucha i samej sobie ― lubiła bowiem w razach samotności przymuszonej rozmawiać sama z sobą półgłosem, lub głośno się modlić, trzymając które z nas za rękę i chodząc po pokoju o zmroku. Mnie, dość bojaźliwego w dzieciństwie, przejmowała szczególnym strachem odmawiana ze stosowną intonacyą »Litania o szczęśliwej śmierci«, w której wszelkie przedśmiertne kurcze i bole z kolei wyliczają się. Zdawało mi się, że tuż, tuż owe kurcze i bole mnie porwą! Wielka też była z niej arystokratka. Dlaczego? nigdy nie słyszałem i nie wiem ― chyba że i Mniszchowie piszą się »de Dukla et Kończyce« i tegoż herbu zażywali? A może tez tak z łaski Boskiej poczuwała się do wielkości rodu, bo ojciec był tylko skarbnikiem żydaczowskim. Dość, że była arystokratką: doktorów, nauczycieli, urzędników uważała »za hetkę petelkę« (przysłowie miejscowe) i z góry traktowała, a że po śmierci rodziców bawiła w domu pułkownikowej Giżyckiej, przyjaciółki mej matki, a córka pułkownikowej była za wojewodzicem Stępkowskim, te dwie rodziny były dla niej pierwszemi w kraju[1]. Wołyńskie i galicyjskie koligacye znała expedyte, a dużo osób tam i tu, i lubiła opowiadać. Od niej więc wiele rzeczy słyszałem. Nas dzieci bardzo kochała po swojemu, i nieraz pobłażliwością psuła, z wielkim żalem matki naszej. A było nas dzieci wtedy czworo: brat Stanisław starszy ode mnie o lat dwa i siostry Ewa młodsza o lat prawie cztery i młodsza jeszcze od niej kilkomiesięczna Teofilia. Był jeszcze między mną a siostrami brat Michał, ale ten umarł właśnie, gdy starsza z sióstr przyszła na świat. Jego samego zgoła nie pamiętam, ale przypominam tylko jak go po śmierci w łóżeczku przykrytem zasłonkami wynoszono z pokoju matki chorej. Mnie często zabierała do siebie babka po matce Ewa z Poradowskich Pilchowska. Jest ona

  1. Pewnego razu dziwiłem się w jej obecności, że po kilkunastu latach spoczynku na cmentarzu w Połonnem, przenoszą zwłoki wojewodzica do Lubaru. »Bój się Boga ― wszakże w Lubarze pochowane serce pani wojewodziny« odpowiedziała mi i była pewną, że mnie skonwinkowała tym argumentem.