nierzy napoleońskich, nigdy nie mówił o własnych czynach, chociaż ozdobiony był krzyżami legii honorowej i wojskowym. Był chwilowo officir d'ordonance przy marszałku Marmoncie i ostatni przejechał przez most w Lipsku przed jego wysadzeniem, bo tam rozkaz takowy woził. Raz tylko był ranny i w piętę jak sam W. Napoleon, o czem w chwilach dobrego humoru czasem wspominał. Krzyżów nigdy nie nosił, twierdząc: że dość z niego, że je ma. Dwa razy jednak widziałem go w nich ― w 1837 na ślubie przyjaciela Konstantego Bernatowicza i we 20 lat później na moim. Z rozdawnictwa owych medali napoleońskich, przez Napoleona III., śmiał się ― jako z »fanfaronady Liliputa« ― i o takowy, należny mu wedle statutu, nigdy się nie zgłaszał. Pomimo że wojskowy, bardzo był niezdecydowany, i słusznie zdaniu brata ulegał w zarządzeniu sobą. Wielkiej był prawości, ale też i wielkiego egoizmu, a może tylko wielkiej bojaźliwości; mało był sympatyczny i mało z kim sympatyzował ― mało kogo kochał, a może tylko brata i starszą siostrę??
Do najsympatyczniejszych postaci, jakie z dzieciństwa mego zapamiętam, tak dobrze z powierzchowności jak charakteru, zaliczam ciotkę moją Johannę, żonę Hyacynta Czosnowskiego (herbu Colonna), starościca secygniowskiego. Bardzo piękna niegdyś, poważna i miłego obejścia osoba ― z dobrą głową i wielkim taktem ― co jej też ogólnie przyznawano. Pan starościc, bardzo poczciwy i bez pretensyi szlachcic[1], dość ograniczony, ale oszczędny i zbieracz
- ↑ Czosnowscy ― piszą się »z Obor« i używają herbu »Kolumna« ― dawna szlachta z ziemi mazowieckiej (z warszawskiej i wyszogrodzkiej) ― rodzina niczem nie zillustrowana i nie senatorska. Ani p. Jacek vel Hyacynt, ani p. Jan marszałek ― człowiek, jak mówiono, rozumny, bo go nie znałem ― nigdy się nie hrabiowali ― a kiedy żona ostatniego, z domu Jałowiecka, kazała lokajom tytułować, śmiał się, a dającym mu hrabiowski tytuł odpowiadał: »to moja żona hrabina, ale nie ja«. Druga Pani Jackowa, widząc, że żadne państwo europejskie nie protestuje przeciw tytułowi bratowej ― po śmierci męża, tytuł hrabiowski »z woli lokajów«, przyjęła ― (jak powiada tegoż autoramentu hrabia Aleksander Orłowski ― »z ręki ludu«). Za wyłączeniem Wacława Czosnowskiego, mego ciotecznego, całe młode pokolenie Czosnowskich, tytułu hrabiowskiego ― o ile wiem, nawet w uprzejmej Lodomeryi nie potwierdzonego ― zażywa. Z synów ś. p. Jacka: Wacław, ożeniony z Zaleską Anną, córką Floryana z Sapieżanki urodzoną; Tadeusz z Hołowińską Maryą, córką Zenona, z Morgulcówny urodzoną; Adam, z Grabowską Elzbietą, 1° v. Poniatowską ― córką Michała z Rościszewskiej; z córek jedna Zofia za Ledóchowskim Karolem siostrzeńcem rodzonym, bo synem Laury z Czosnowskich, druga za Jodką, trzecia Antonina ― panną.