starają się przespać w pieczarach, aby uniknąć spotkania się z „duchami“.
W wiosce panowała też cisza zupełna. Psów Aymarowie nie trzymali, więc i o to nie było zbytniej obawy.
Azupetl obejrzał się uważnie.
— To tam! — pomyślał sobie. — Jeńców zawsze umieszczano w tej opuszczonej chacie. Trzeba się przekonać, czy są oni pod strażą.
Chłopiec rzucił się na ziemię i począł się czołgać ostrożnie pod tylną ścianę.
— Tak! Jest straż, — szepnął — ale wojownicy śpią. Związali zapewne jeńców i pewni są, że im nie uciekną.
Zakręcił za węgieł chaty i jął czołgać się ku przedniej ścianie, w której znajdowały się drzwi. Wyjął machete i ostrożnie począł rozwiązywać nim węzeł w zamku.
Z głębi doleciały go westchnienia i osłabiony głos zawołał:
— Agua! (wody!).
— Cicho! — uspokajał Azupetl — amigo! (przyjaciel).
Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/016
Ta strona została uwierzytelniona.