to znajdowało się tu właśnie, w jednej z pieczar. Tam pragnął dostać się Piotruś i raz jeszcze skorzystać z zabobonnej trwogi Aymarów.
Z przerażeniem jednak Piotruś spostrzegł, że zmylił drogę. Stanąwszy na urwisku, zobaczył, iż pieczara znajduje się głęboko w dole, a na szukanie do niej drogi nie było czasu. W dodatku Piotruś zaczął uczuwać zmęczenie. Wypadki ostatnich dni wyczerpały go i zmęczyły, teraz więc nogi poczęły się pod nim uginać i boleć.
Tymczasem głosy Aymarów zbliżały się coraz bardziej. Nie widział ich za skałami, ale czuł, że pogoń się zbliża i opasuje go coraz węższym pierścieniem.
Nagle usłyszał zmieszane okrzyki.
— Aha! — pomyślał sobie — przyszli do szczeliny, którą będą musieli przesadzać, szukając miejsc odpowiednich. Zawsze da mi to trochę czasu.
Obejrzał się uważnie. Do pieczary trzeba się było dostać za jaką bądź cenę. Tam Aymarowie nietylko zostawią go w spokoju, ale nadto będzie miał sposób pozbycia się ich zupełnie.
Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/049
Ta strona została uwierzytelniona.