Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/061

Ta strona została uwierzytelniona.

kwietnia do listopada, a w drugiej połowie roku zmienioną w wyschłą pustynię, step trawiasty, na którym pasą się niezliczone stada pod strażą pastuchów-llanerosów, gdzie czai się w niskich krzewach jaguar, a w błocie wygrzewa się aligator — obszar bezbrzeżny, kędy pojedyńczy człowiek ginie jak źdźbło, rzucone między dwa zwarte oceany: zieleni stepu i nieba błękitów. Wędrowiec, skazany na przemierzanie tej przestrzeni, potrzebuje tak samo konia, jak arab wielbłąda. Pieszo nie da rady ani odległościom ani niebezpieczeństwom.
Piotruś nie znał llanosów, ale słyszał o nich dostatecznie. Wiedział też, iż chociaż posiada karabin i nie jest zupełnie bezbronny, jednakże zbłądzi z łatwością, a wtedy stanie się przedewszystkiem ofiarą pragnienia. Tego niebezpieczeństwa postanowił przedewszystkiem uniknąć i kierować się wzdłuż gór. Zyskiwał w ten sposób bardzo wiele. Przedewszystkiem przedgórza były mu najbardziej znane i tutaj czuł się zupełnie pewnym; po wtóre, po drodze spotykać będzie spływające z Andów rzeczki, a wre-