dla bydła i stepowe ich siedliska, zabrał swego konia i część pieniędzy, zostawionych przez d-ra Mańskiego, stanowczo wyrzekając się reszty ku nietajonemu zadowoleniu don Cezara, głównego gobernadora czyli naczelnika pastuchów. Za to otrzymał w darze róg świeżego prochu i nowe lasso z bawolego rzemienia i sporo żywności do swoich troków. Co zaś najważniejsza to zyskał cały zapas rad i wskazówek, jak się kierować w llanosach.
Don Cezaro zgodził się najzupełniej z planem Piotrusia, by trzymać się przeważnie przedgórzy i nie zapuszczać się zbytnio w głąb llanosów. Wprawdzie tutaj mógł się spotkać z Indjanami, ale jako wychowaniec Aymarów, Piotruś łatwiej mógł uniknąć ich zasadzki, aniżeli niebezpieczeństw szczerego stepu. W miarę zbliżania się do Bogoty, widoki napadu stawały się coraz mniejsze, natomiast groziło inne niebezpieczeństwo.
— W górach pod miastem — ostrzegał don Cezar — pełno włóczęgów i złych ludzi. Są tam i Hiszpanie i Indjanie i Metysi, ale wszystko — bandidos...
Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/071
Ta strona została uwierzytelniona.