I rzucił się w stronę Piotrusia, lecz nagle zatrzymał się zdumiony i przerażony na widok zabitego jaguara:
— Per Dios! — zawołał — zabity jaguar! A to co nowego?... Czyżby go zabił ten caballero?...
Peon już nazywał „caballero“ niedawnego bandytę i z szacunkiem spoglądał w stronę Piotrusia, nie myśląc go teraz gonić bynajmniej.
Piotruś jednak nie oglądał się na całą tę grupę i cwałował dalej ku llanosom.
Ujechał nawet dobry kawał drogi, gdy usłyszał za sobą cwał drugiego konia i wołanie:
— O he! caballero!.. Stańno na chwilę!... Pogadamy.
Piotruś zatrzymał konia i zobaczył tego samego starszego człowieka, który niedawno ratował Rositę.
— Usted, caballero! (Do usług, panie). Czem mogę służyć?
— Czyś ty zabił jaguara i uratował nam panienkę, senorę Rositę Vasquez?
— Ja — odrzekł Piotruś — ale, kto była ta dziewczynka nie wiedziałem.
Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/077
Ta strona została uwierzytelniona.