pozostawiać w niebezpieczeństwie bliźniego. Piotruś nie wiedział, kto był ten Hiszpan, ale widział, że był napadnięty znienacka, pozbawiony wolności i uprowadzony przemocą, należało zatem uczynić wszystko, aby mu się stać pomocnym.
Odłożywszy też swój osobisty interes na stronę, Piotruś postanowił zapuścić się w las i zobaczyć, czy się tam czasem na co jeńcowi nie przyda.
Z za kępy drzew patrzył on pilnie swym bystrym wzrokiem i notował dokładnie w pamięci, gdzie utonęła w gąszczu ostatnia sylwetka jeźdźca, poczem skierował konia w bok ku górom i począł okrążać ostrożnie równinę.
Tymczasem zmierzch zaczął zapadać, więc Piotruś przyspieszał konia, aby dotrzeć do upatrzonego miejsca, zanim ciemności zupełne zapanują w gęstwinie; wtedy bowiem nie dałby już sobie rady z odnalezieniem śladów.
Nareszcie, po półgodzinnej drodze, przybył na miejsce i począł uważnie rozpatrywać się naokół. Bystre jego oko natychmiast dopatrzyło ukrytą ścieżkę i świeże ślady jeźdźców. Zeskoczył tedy
Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.