Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

i ponsowo kwitnące kaktusy nadają mu pełen barwy koloryt.
Było już dobrze po południu, gdy przed posadą (zajazdem) „Pod zwycięskim torreadorem“ zatrzymał się jeździec, ubrany z hiszpańska, w sombrero, poncho, z dwururką na ramieniu i z całym arsenałem broni zapasowej. Zwyczajem, przyjętym w miastach leżących na pograniczu llanosów, miał on osłonięty dół twarzy i usta, tak że mu wyglądały tylko płowe wąsy, jak wiechcie.
Ledwie tylko koń jeźdźca zatrzymał się przed bramą, gdy wybiegł na spotkanie posadero i wyciągając rękę ku wewnętrznemu „patio“ (podwórzu) zapraszać zaczął.
— Senor caballero, raczy zawitać do mojej posady. Nie można było lepiej trafić jak pod „Zwycięskiego torreadora“. Tu wino najsmaczniejsze i obrok dla konia w najlepszym gatunku. He, he! Pepe z tego słynie na całe Santa Fé i okolicę...
I już zwrócił się ku patio, aby wywołać peona, gdy jeździec powstrzymał go w zapędzie: