czego znaleźć nie może, a gubi często to, co ma... Uczony patrzy, a nic nie widzi.
— Głupiś! — huknął Mateusz. — I ja mam uczonego pana, który widzi z pewnością lepiej niż ty, a nawet lepiej niż ja... Ty o uczonych nie wydawaj zdania, a lepiej pilnuj swego pana, żeby ci nie ginął!
W duchu jednak pomyślał sobie:
— Bestja morus ma trochę racji. Rychtyk, jak dr. Mański, który niedawno zginął w górach. Ale czego ten żółtogęby ma wydziwiać uczonych!
Głośno zaś dodał:
— Skoro i ty szukasz i ja szukam, to może razem poszukamy.
Teraz Indjanin spojrzał podejrzliwie na Mateusza:
— A kogo senor szuka?
— Oho! ciekawyś... — odezwał się Mateusz. — Albo ja pytam, kogo zgubiłeś?...
Indjanin zmieszał się mimowoli.
— Moja zguba nie jest tajemnicą. Jestem peonem senora Fernando, syna bankiera don Carlosa.
Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.