Ta strona została uwierzytelniona.
Maxtla odetchnął z widoczną ulgą.
— A więc szczęśliwej drogi, senor, a ja ruszam dalej, nie tracąc jeszcze nadziei. Tylko senor musi mi obiecać jedną wielką łaskę, a mianowicie, aby nie zechciał próżno niepokoić ojca. Jestem pewny, że jutro będzie miał o synu wiadomość.
— Bądź spokojny, to nie moja sprawa i nie mam ochoty do niej się mieszać. Mnie chodzi teraz najpierw o mego muła.
I, skręciwszy konia, Mateusz pocwałował w kierunku miasta.
Chodzik robi odkrycia.
Mateusz nie pojechał jednak do miasta. Galopując ciągle, powstrzymał nieznacznie swego Łysego, i ostrożnie usiłował się obejrzeć. Rzecz szczególna, zdawało mu się, że Indjanin także się oglądał za nim...
— Sprytnyś ty — pomyślał sobie mayordomo — ale i ja niegłupi. Kto wie,